Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Ilony, Jerzego, Wojciecha , 23 kwietnia 2024

Robi się strasznie, gorzowianie stracili rozsądek

2020-06-13, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

To jest trudne do wyobrażenia. Jedni sprzątają, inni zwyczajnie śmiecą. Tyle tylko, że tych śmiecących jest coraz więcej.

Zadzwonił telefon. Znajomy głos najpierw trochę poklął, a potem powiedział…. Wiesz, nie zdawałem sobie sprawy, że gorzowianie to zwyczajne brudasy i co gorsze, wandale. I wcale cię nie proszę, żebyś coś zrobiła, bo możesz napisać milion tekstów, a to i tak nie pomoże.

A o co chodziło? A chodziło o to, że wokół miasta, ale i w samym mieście pojawiają się dzikie wysypiska śmieci. I to na dokładkę, jest ich tak dużo, że nikt, żadna służba nie nadąża ze sprzątaniem.

Zresztą wcale nie chodzi o to, aby sprzątać. Chodzi o to, żeby ludzie przestali wyrzucać swoje odpady wszędzie indziej, a nie do własnych pojemników. Milion i jeden raz już o tym pisałam. Milion i jeden raz, i jak się okazuje, za mało. Nigdy nie zrozumiem, jak można coś, nawet papierek po cukierku wyrzucić na chodnik. Tym bardziej nie rozumiem, jak można własna odpady zapakować do samochodu i wywieźć na Srebrną, na Fabryczną, w otulinę parków krajobrazowych, na Murawy Gorzowskie.

Ja kogoś stać na samochód, na remont w domu, to powinno stać na opłacenie wywozu śmieci. Nie ma innego tłumaczenia.

Ale jak mówił przemiły znajomy, można o tym piać tryliardy razy, a to i tak nie pomoże. Bo dopóki ktoś nie zapłaci kary za śmiecenie, to widać, że nic do niego nie dociera. Straszne to jest, że przestrzeń publiczna cały czas jest zaśmiecana, cały czas brudzona, cały czas traktowana jak coś niepotrzebnego.

Gorzów to jednak stan umysłu…., co zrobić.

A teraz z drugiego kątka. Otóż dziś mija równo 55 lat od premieryTeatru Osterwy komedii George’a Bernarda Shawa „Cezar i Kleopatra” w reżyserii Tadeusza Byrskiego. Sztukę zagrano tylko siedem razy dla 2490 widzów, wśród wykonawców był m.in. Witold Andrzejewski, który grał Achillesa. Przypominam o tym, bo coś jednak wskazuje, że do teatru stacjonarnego, z fotem, kurtyną, dzwonkami i wszystkimi innym pójdziemy jednak nie bardzo wiadomo kiedy. Po drugie – piszę o tym, bo jak do tej pory najczęściej wspomną się rolę księdza Andrzejewskiego w Don Alwarezie. Po kolejne także i po to, żeby się zastanowić, zresztą po raz kolejny nad sensem ustawienia pomniczka znakomitego prałata przy katedrze. Już raz jedna z wycieczek zwiedzających Gorzów śmiała się, że jakiś krasnal stoi pod murami świątyni. No i onegdaj wczoraj dokładnie taki sam komentarz usłyszałam od ludzi, którzy na chwilkę tylko zatrzymali się w Gorzowie. Smutne to jest dla tych, co prałata znali i cenili, ale tak odbierają takie nietrafione realizacje ludzie z zewnątrz, spoza lokalnego kontekstu, który oceniają rzecz jako autonomiczne dzieło lub niedzieło sztuki. To tak pod rozwagę kolejnym fundatorom dzieł lub niedzieł. Jak bowiem łatwo przyprawić komuś gębę, obśmiać go, a nie uhonorować.

Ps. Dziś mija 75 lat od słabo znanego wydarzenia. Do Gorzowa przybył pierwszy transport 1600 więźniów niemieckich z  więzienia berlińskiego, których umieszczono w nowo założonym obozie NKWD nr 4 na terenie koszar przy ul. Chopina; obóz, którego komendantem był major NKWD Nikitin, funkcjonował do stycznia 1946 r.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x