Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Alfa, Leonii, Tytusa , 19 kwietnia 2024

Kolejny park idzie do remontu

2020-06-19, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Uważnie przeczytałam, co się ma wydarzyć w parku Kopernika. No i tam w informacjach ani słowa nie ma na temat wycinania jakichś drzew. I bardzo dobrze.

Jakieś wzmożenie zapanowało w kwestii remontów gorzowskich parków i skwerów. Po skwerku przy Łaźni, projektach remonty parku Wiosny Ludów przyszedł czas na park Kopernika.

Jeśli by mnie kto pytał, to ja zwyczajnie uważam, że tego parku tam nie powinno być, ale cóż, nie można cofnąć historii i mamy zatem park. Miasto zapewnia, że nie będzie wycinek drzew, ale za to remont alejek z szutru, naprawa małej architektury, dosadzanie drzew i krzewów. Czyli chyba urzędnicy zorientowali się, że na tubylców słowa o nawet koniecznej wycince drzew w mieście zaczynają działać jak czerwona płachta na byka. Bo trzeba być głupkiem zwykłym, żeby nie przyjąć do wiadomości, że czasami, podkreślam, czasami drzewo wyciąć trzeba. Miasto to nie Puszcza Białowieszczańska i nie można pozwolić, aby chore i stare drzewa waliły się na trawniki i głowy przechodniów. Ale z drugiej strony nie wolno wycinać drzew jak leci, bo coś tam trzeba. No i w parku Kopernika tak ma nie być. No cóż. Pożyjemy, zobaczymy. Dodam tylko, że wzmożenie mieszkańców co do zieleni w mieście jest naprawdę mocne i naprawdę zastanowiłabym się pięć razy nad kolejnymi wycinkami.

A skoro przy zieleni jestem, to dobra wiadomość jest też i taka, że zaczyna się zmieniać podejście rolników, w tym także tych mieszkających w Mieście, bo takowych trochę jest, co do kwestii miedzy, drzew przy polach, polnych kwiatów na pasach nieużytków. Z wolna zaczyna docierać wiedza taka, że chyba dziadkowie jednak mieli rację co do tego, że miedza i  gruszka na niej jest potrzebna, aby to wszystko harmonijnie działało. Zresztą komu miedza z gruszką na niej przeszkadza?

A teraz z drugiego kątka. Wyszedł trzeci tom Wendyjskiej winnicy, czyli Dolina nadziei pani Zofii Mąkosy. Wiem, że maks czytelników w Mieście i okolicy na tę książkę czekało. Powiem tak, znam ją od co najmniej roku, bo znam. Miałam tę niezwykłą przyjemność, że dane mi było przeczytać jeszcze w wersji redaktorskiej. Teraz dostałam książkę od autorki, bo uznała, że może mi ją przekazać. No to radość wielka i coś więcej niż radość. Gorzowscy czytelnicy znajdą tu gorzowskie tropy. Mało ich jest, ale jednak są…. Dla mnie Wendyjska winnica jest prozą niezwykłą, tak inną, tak odmienną od czytelniczego chłamu, który zalega księgarskie półki, że nie da się do niczego współczesnego porównać. To coś niezmiernie ożywczego, bo bohaterowie są ludzcy, a nie z papieru, sytuacje prawdopodobne, a nie kompletnie nierzeczywiste, historia się wydarzyła, a jak do tego dołożyć niezwykle piękną, wysmakowaną polszczyznę, to mamy komplet tego, co Tygryski – mogę być te od Janoscha lubią najbardziej. Ja lubię.

Będę namawiać dyrekcję Książnicy, aby zaprosiła pani Zofię na kolejne spotkanie, bo zachwyconych czytelników po prostu przybyło.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x