Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Alfa, Leonii, Tytusa , 19 kwietnia 2024

Coś nie ma szczęścia zieleń w mieście

2020-07-10, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Miejska zieleń, czyli ta z puli miasta, jak i ta z puli prywatnej, ale w przestrzeni miejskiej ma się raczej kiepsko. Co dziwnym jest właśnie tu, gdzie do niedawna była jednym z najbardziej lubianych symboli.

Ze smutkiem przeczytałam informację o tym, że jakieś nieznane ręce okradły z kretesem kawałek ugoru przy Bora-Komorowskiego. Złodziej czy też złodzieje oraz chuligani w jednym ukradli wszystko, co się dało, łącznie z drzewkiem. Wszystko zasadziły prywatne ręce i prywatne ręce o to dbały. Nie wiem, przydało się komuś czy też wadziło w czy.

Z równym smutkiem patrzyłam na coś, co się stało z trawą układaną z rolki na jednej z miejskich ulic. Nie ma, nie wytrzymała zawirowań pogody.

Z równym smutkiem patrzę na to, co się dzieje z nowymi nasadzeniami, które też walczą desperacko o przeżycie i też raczej szans nie mają.

Popatrzyłam sobie ostatnio ze smutkiem na różne rośliny, które pojawiły się w parku Wiosny Ludów, oczywiście ku ozdobności tego miejsca, a dziś …. Ech.

Właściwie to można byłoby zrobić wielki katalog tego, co się z zielenią nie dzieje. Wolno bowiem bezkarnie kraść kwiatki z gazonów. Wolno w sensie – nawet jak kto widzi, to nie reaguje. Wolno projektować coś z likwidacją zielonego – wolno, bo jak się ludzie nie zorientują, to będą mieli zabetonowaną przestrzeń. Wiem, bo kilka razy walczyłam o skrawki zielonego. I choć w efekcie mało zyskałam, to jednak warto to było robić.

A teraz i to, ktoś ukradł wszystko, całe ozdobne zielsko. I też nikt nic nie widział, nie było żadnej reakcji. Szkoda bardzo, bo się miasto właśnie jeśli chodzi o zieleń, mocno degraduje.  I ja tego właśnie nie rozumiem… Nigdy nie zrozumiem, bo przecież bez zielni nie ma życia.

No i z drugiego kątka. Dziś mija równo 30 lat od chwili, kiedy w biurze poselskim Ryszarda Dyraka (1950-1999) odbyło się spotkanie inicjatorów powołania Towarzystwa Przyjaciół Archiwum i Pamiątek Przeszłości, którego celem byłoby m.in. gromadzenie środków na remont i adaptację zabytkowego kompleksu przy ul. Grottgera dla potrzeb archiwum gorzowskiego; towarzystwo istniało do 2019 r.

Szacowne Towarzystwo, które wydało mnóstwo ciekawych, kardynalnych wydawnictw dla poznania regionu. Dzięki towarzystwu powstała Biblioteczka, bez której dziś trudno sobie dziś wyobrazić poważny dyskurs historyczny czy regionalny. Pamiętam pierwsze działania Towarzystwa, pamiętam pierwsze wydawnictwa, takie trochę siermiężne, bo wszyscy się wówczas uczyli tego, jak wydawać, co wydawać i jak to robić, żeby było dobrze i ciekawie. Widziałam, jak towarzystwo ewoluuje, jak staje się coraz mocniejsze, coraz silniejsze, coraz bardziej się liczące na rynku regionalików. No i rzecz niebagatelna, dzięki Towarzystwu poznałam wielu znakomitych znajomych.

Dziś już nie ma Towarzystwa, ale materialny ślad, jaki po nim został, to rzecz niebagatelna. Taki ślad, bez którego pejzaż kulturowy byłbym mocno ubogi.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x