Park kieszonkowy i rozmowy na punkcie

2021-02-25, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Dobre jest to, że ma przybyć zieleni na osiedlu Słonecznym. Dziwnym natomiast staje się polszczyzna, którą posługują się urzędnicy.

Ale po kolei. Posłuchałam sobie w radiu Gorzów o pomyśle tworzenia parku kieszonkowego na osiedlu Słonecznym. Co prawda, nawet ze swoim podejściem twórczym do języka, nie bardzo rozumiem, po co tworzyć takie karkołomne etykietki, ale skoro się przyjęły w takim królewskim Krakowie, smok się nie obraził, to może niech i u nas będzie. Zresztą pies drapał, jak to się faktycznie będzie nazywać, dobrze, że po raz pierwszy od bardzo dawna nie gada się o koniecznej wycince, a o dosadzaniu zieleni. Będą nowe drzewa, nawet jeśli miałoby ich być tylko dwa, to i tak należy się cieszyć, będą nowe krzewy, i kolejny mural. No i super.

Zastanawia mnie, co się zmieniło w postrzeganiu mieszkańców, że zapragnęli zieleni przy swoich domach? Może zaczęli faktycznie odczuwać dolegliwości spowodowane zmianami klimatu, gorącymi latami i generalnie brakiem powietrza? A może przeraziło ich barbarzyństwo, jakie się wydarzyło w ostatnich dnach w dwóch miejscach w mieście?

Pierwsze to ulica Walczaka i wycięcie starych lip, jednego ze znaków firmowych miasta. Kiedy tam pojechałam, zwyczajnie starałam się nie popłakać, bo to, co zobaczyłam to było gorzej niż barbarzyństwo. W cywilizowanym świecie po pierwszy nikomu coś takiego nie przyszłoby do głowy, a po drugie, gdyby przyszło, to szybko zostałoby wypukane przez władze miejskie. A u nas?

A drugie barbarzyństwo – to wycinka pod halę widowiskową przy Słowiance. Powiem tylko tak, nie jestem wierząca, ale jestem przesądna. I wierzę w energię istot żywych, za które mam także drzewa oraz krzewy. Wierzę także, że karma wraca – ta dobra rzadziej, ta zła częściej i to w dwójnasób. I dlatego nie zdziwię się, jeśli wróci. Są takie miejsca, w których żyć się nie daje, bo tam straszy. Niedaleko od Gorzowa jest słynna willa, w której straszy, bo została zbudowana na starym cmentarzu. Jest w kraju kilka obiektów, które nie funkcjonują tak, ja powinny, bo tam zwyczajnie to nie idzie. Dlaczego? Bo wybudowano je na wyciętym lesie. Oczywiście nie życzę tego hali sportowej, ale, ale….

A teraz druga kwestia. Ja wiem, że polszczyzna to trudna narzecza. Wiem, bo zwyczajnie uszy mnie bolą, kiedy idę ulicą i przychodzi mi słyszeć, jak komunikują się ze sobą ludzie. Jednak od urzędników, ludzi na świeczniku wymagam więcej. Dlatego też ze zdumieniem usłyszałam, że magistrat zaprosił do rozmów o parku kieszonkowym na punkt informacyjny. I właśnie na tym oto punkcie zapadały jakieś decyzje. Popatrzyłam zatem jak ów magiczny punkt wygląda. No toć to zwykły namiocik z logo miasta. Zaczęłam się zatem zastanawiać, jak na owym punkcie mogły się odbywać jakiekolwiek rozmowy i spotkania, skoro to taka rachityczna konstrukcja…. No i wyszło mi, że nijak się nie mogły.

Szanowni państwo urzędnicy – w punkcie, w punkcie konsultacyjnym, na spotkaniu klubu, komisji (potworny skrót – na komisji czy na klubie) i w podobie. Ja wiem, że księgarni żadnej w ścisłym centrum nie ma, ale wystarczy niedługi spacer i można trafić. Tam są słowniki poprawnościowe, bo zwyczajnie nie wypada, aby ktoś, kto reprezentuje powagę urzędu gadał Jan niewykształcony prostak.

Ps. Dziś mijają 92 lata od chwili, gdy z powodu silnego mrozu – 29 stopni Celsjusza na budowie łaźni miejskiej pękła betonowa niecka basenu. No tak, a my mamy obecnie w środku zimy prawie lato. Więcej trzeba drzew wycinać, więcej zieleni w skali globalnej niszczyć…..

Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Robert
Borowy

Włodarz się nie zmienił, ciekawe, czy zmieni styl?

Po drugiej turze wyborów samorządowych stało się jasne. Na kolejne lata w fotelu prezydenta miasta będzie siedział dotychczasowy włodarz – Jacek Wójcicki.