Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Jaropełka, Marii, Niny , 3 maja 2024

Nie oglądałam Dumy Narodowej…

2016-06-13, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Jakoś tak mam, że nie oglądam meczów Dumy Narodowej, bo jakoś nie mam dobrego zdania o polskiej piłce. No i okazało się, że wcale nie muszę, bo i tak o wyniku dowiaduję się bardzo szybko.

Kiedy wczoraj wracałam z łazęgi po lesie, miasto wydawało się być ciche i spokojne. Bardzo ciche. Ktoś mnie oświecił, że szykujemy się, my, znaczy cały naród, szykujemy się do meczu z Irlandią. Ja tam się nie szykowałam, ale skoro naród… No cóż.

Było bardzo cicho, coś tam zaczęłam sobie czytać, aż tu nagle ryk…. Jest!!!! Polska! Polska! Polska!. Domyśliłam się, że Duma Narodowa zdobyła gola. Potem znów było cicho. A potem eksplozja wrzasków. Polska biało-czerwoni! Tak darła się moja ulica. Znakiem tego, Polacy zwyciężyli swój pierwszy i chyba najważniejszy mecz w Euro 2016.

Zajrzałam do Netu, a tam, same wielkie słowa, łącznie z tymi o historycznym zwycięstwie. A na ulicy i w kamienicy fiesta była. No bo Polacy wygrali z Irlandią, bo jest świetnie, bo idziemy dalej… Niestety z wrzasków nie dało się dowiedzieć, kiedy i z kim następna potyczka.

Ale co tam, i tak się dowiem, bo ulica najpierw zamrze w ciszy i spokoju, a potem wybuchnie aplauzem lub rykami żalu. Choć te drugie będą nieco inne. Dowiem się tak czy siak, czy Duma Narodowa poszła dalej, czy też nie.

A piszę o tym, bo kolejny raz okazało się, iż piłka i subkultura kibicowska footballowa jest jednak najmocniejsza. Jak Duma Narodowa gra, to nic innego się nie liczy. Żaden inny sport. Nawet żużel, wydawałoby się sport numer jeden z mieście na siedmiu wzgórzach. A jednak. Czyli nawet jak kto nie jest zainteresowany, to i tak z ryków ulicznych się dowie, co i jak jest z meczami.

Inna rzecz, co dla mnie ważne, kibice tylko ryczeli i się cieszyli, ale nie było żadnych karygodnych zachowań. Nie było wywracania śmietników, tudzież podobnych gestów. Kibice sobie poryczeli, pocieszyli się z sukcesu i sobie poszli. Może świętować gdzieś indziej. I dobrze.

Bo znacznie gorzej jest, kiedy w weekendowe noce świętują nie wiadomo co ludzie, którzy Dumie nie kibicują, nie są fanami żużla, nie są nikim rozpoznawalnym. Tylko rozbawioną i pijaną ekipą, która niszczy wszystko, co na drodze spotka. W tym takie budki, na moje oko związane z elektrycznością. Bo właśnie na Szlaku Królewskim kilka takich budek padło ofiarami zabawowego tłumu. I od razu tłumaczę, nie, to nie kibice. To zwyczajni chuligani ręki do dzieła zniszczenia dołożyli. No cóż.

No i z innego kątka. Rozlała się wieść po mieście o przenosinach Adama Mickiewicza w inne miejsce, znaczy pomnika wieszcza. Komentarze raczej nie nadają się do cytowania. Wszyscy, których słuchałam tylko przez krótki czas, najnowszy pomysł magistratu komentowali jednoznacznie źle. Z takich moich prywatnych i wcale niezamierzonych konsultacji wynika jedno. Ręce precz od Adasia…

No cóż, zaskoczona nie jestem. Powtórzę kolejny raz. Ja do poety szczególnego uczucia nie żywię, bo nie żywię… Ale do pomnika, do znaku kulturowego, do znaku tożsamości tego miasta, jak najbardziej. I mogę się, że powtórzę, z Adasia nabijać, to jednak na miejscu szeryfa i ludzi jego pięć razy bym się zastanowiła, zanim podjęłabym decyzję o zmianie lokalizacji akurat tego znaku. Moje krótkie konsultacje społeczne, całkiem niezmierzone, ale jednak odbyte, wskazują, że nie. Nie należy ruszać tego pomnika. To tak, jak było z Jazz Clubem. Kilka lat temu ludzie w całym mieście powiedzieli, że nie zgadzają się na łączenie piwnicy z Filharmonią. Nawet ci, co jazzu nie słuchają. I się udało. Efektem finalnym jest też i to, że architekt i pomysłodawczyni tego karkołomnego projektu już w magistracie nie pracuje.

Dlatego kolejny raz magistratowi podpowiadam, skoro moje niezamierzone, bo nie ja pytałam, tylko mnie informowano, co ludzie na ten temat myślą, konsultacje pokazują, że to zły pomysł, to wzięłabym to pod uwagę. Naprawdę. Bo jednak jak się okazuje, ludzie są przywiązani do symboli, do znaków kultury, do tego Adama Mickiewicza z jedną dłuższą ręką. Do jednak tego pejzażu kulturowego…

A tak swoją drogą, kto by przypuszczał, że akurat ja się zaangażuję w obronę status quo i pozostawienie pomnika Adama Mickiewicza w tym samym miejscu. Ja, która aż do IV roku swoich polonistycznych studiów szczyciłam się, że „Pana Tadeusza” to ja znam po łebkach…. Bo nie lubię. Ale przyszła kryska na Matyska i musiałam narodowy poemat przeczytać kilka razy.

Przeczytałam. Nie lubię. Ale to inna jakość.

Adama Mickiewicza w mieście nad trzema rzekami zostawić, tam gdzie jest. I będę to powtarzać niczym Katon Starszy, że Kartaginę należy zburzyć, albo bliżej nas Jerzy Zysnarski, który jako Gambrinus, a potem już pod własnym nazwiskiem powtarzał i powtarza, że Lutycką należy otworzyć. Mnie, szczęściem ktoś kamień w miejscu synagogi postawił, więc… Adama Mickiewicza w jego miejscu obecnym zostawić należy…

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x