Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Irydy, Tamary, Waldemara , 5 maja 2024

Romskie wspomnienia do słuchania

2016-06-06, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Dobra wiadomość dla miłośników kultury cygańskiej. Edward Dębicki nagrał swoje wspomnienia. Jednym słowem jest audiobook.

Najpierw był książka „Ptak umarłych”, zresztą bardzo chwalona, choć trudna w czytaniu, bo bardzo smutna. Teraz jest nagranie. I powiem, że też trudno się tego słucha, bo smutne to historie. Edward Dębicki opisał swoje dzieciństwo w taborze i w czasie II wojny. To chyba pierwszy audiobook jeśli chodzi o gorzowską literaturę, ale mogę się mylić.

I skoro przy wspomnieniach Edwarda Dębickiego jestem, to warto słówko poświęcić zbliżającym się Międzynarodowym Spotkaniom Zespołów Cygańskich Romane Dyvesa. Znów zjadą się ciekawe zespoły, przyjedzie telewizja, będzie się działo. Jakiś czas temu przez media społecznościowe przetoczyła się okropna pyskówka między zwolennikami Edwarda Dębickiego i jego stylu a Don Wasyla i jego stylem uprawiania muzyki cygańskiej. Nie odzywałam się słowem, bo i po co. Naczytałam się swego czasu i nasłuchałam o prawach cygańskich, ich kodeksie i zwyczajach. I myślę sobie, że skoro sami Romowie nadal tych praw przestrzegają, to nam gadziom nic do tego, a już najmniej do orzekania, kto w tym sporze ma rację. Jak kto lubi muzykę Edwarda Dębickiego, niech jej słucha, jak kto woli Don Wasyla, też dobrze. Nie ma natomiast potrzeby obrzucania się inwektywami.

I dla porządku domu, Romane Dyvesa już 25 czerwca i to będzie nie byle co, bo 60-lecie twórczej pracy Edwarda Dębickiego. Będzie się działo… Oj będzie.

A teraz z innego kątka. Zawsze uważałam, że podróże kształcą. No i kolejny raz na własne osobiste oczy przekonałam się, że miasto na siedmiu wzgórzach nigdy, przenigdy nie dogoni Winnego Grodu. Nie mówię o ósmej autostradzie, która opasze tamto miasto. Mówię o tym, że oni mają centrum, które żyje. Pełno knajpek, restauracji i barów, wszędzie ludzie, coś się dzieje, jednym słowem miasto, żywe miasto. Trochę sobie posiedziałam na ławce obok Klema Felchnerowskiego, trochę w jednym z ogródków. I coraz bardziej żal mi się robiło, że muszę wracać do miasta nad Wartą, Kłodawką i Srebrna. I miałam rację, bo kiedy wróciliśmy, zastaliśmy to, co zawsze. Wyludnione centrum… Puste miasto.

Nie wiem, co i ile trzeba by było zrobić, aby zmienić ten stan. Nie wiem, czy też ktoś ma pomysł, aby ożywić, rzeczywiście ożywić to miasto. Wiem jedno, że ja bym bardzo chciała, aby ta sztuka się w końcu komuś powiodła.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x