Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Grzegorza, Karoliny, Karola , 9 maja 2024

Jest zaułek, jest tablica!!!

2016-05-11, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Doczekałam się w końcu. Jest Zaułek Andrzeja Gordona. Jest tablica!!!! Po prawdzie nie wiem, jak długo będzie, bo to inicjatywa prywatna, ale jest. Choćby ta tablica miała być na chwilkę, to jednak się w końcu pojawiła.

A było tak. Piknął jakiś czas temu sms z zapytaniem, co ja bym na to, aby Zaułek Gordona się pojawił? W sensie nazwy i tablicy w przestrzeni miejskiej. No co ja bym na to? No taż proste. No bardzo, bardzo bym chciała.

Więc się doczekałam. Wczoraj wieczorem zadzwonił telefon i przemiły znajomy mnie poinformował, że oto jest. Jest tablica z nazwą. Oprócz imienia i nazwiska artysty są też lata jego życia oraz informacja, co do której ja nie mam żadnych wątpliwości, iż był to wybitny artysta, który tworzył i zmarł w naszej mieścince. Ucieszyłam się okropecznie.

Ja co prawda nie mam złudzeń, iż był najwybitniejszym artystą, ale to zdanie biografistki zakochanej do maksa w dziele Artysty. W dziele, bo samego Artysty nie dane mi było poznać. Z tej miłości i zauroczenia jego sztuką powstał album, który ujrzał światło dzienne w 2007 roku i był…, ech, nie, nie wypada mi pisać o tym, czym był. Miastu wielkie dzięki, że się ukazał, bo to miasto dało na to pieniądz.

Myślę sobie, że tam na Niebieskich Łąkach przy Niebieskim Stoliku nr 1 dziś radość jest. Cieszy się zwłaszcza Mieczysław Rzeszewski, wieloletni radny, który już raz kiedyś usiłował przeforsować nadanie temu miejscu właśnie takiej nazwy, czyli Zaułka Andrzeja Gordona. Argumentował wówczas, że koszt całej operacji to kwota wydana na tablicę – sztuk dwie, no niech będzie oszczędnie – jedną oraz wprowadzenie nazwy miejsca do mapy miasta. Tak po prawdzie, koszt żaden. I co wówczas Rzeszewski, ten, który tymi rękami tę kulturę tu budował, usłyszał od ówczesnej Wysokiej Rady? Ano to, że nie ma zgody na promowanie mocno podejrzanego artysty, który niemoralnie się prowadził i malował nagie kobiety oraz je krzyżował. Nazwiska tych, co owe głupoty wówczas wygadywali, miłosiernie pominę, choć pamiętam. Głupoty wielkie, bo nie wolno mieszać życia artysty z jego dziełem. A dlaczego tak myślę? Ano dlatego, że jakby tak ludeczkowie i ci, co chcą nową moralność oraz patriotyzm nowy narzucić, znali życie takich ikon, jak choćby Henryk Sienkiewicz, Maria Dąbrowska, Maria Konopnicka czy pogardzana, choć cały czas czytana i to bardzo nawet chętnie Maria Rodziewiczówna oraz Adam Mickiewicz czy wielu, wielu innych, to by byli bardziej wstrzemięźliwi w uznawaniu ich ikoniczności i ostrożniejsi w budowaniu pomników ze spiżu i słów. Bo słowa czasem znacznie więcej ważą aniżeli ten spiż. I wracają.

Minęło trochę lat. Jest tablica. Powieszona prywatną ręką. I dlatego myślę, że długo nie powisi. Bo po prawdzie nielegalną jest. Ale jak dla mnie najważniejszy jest fakt, że jest i jakby miała wisieć dzień, półtora czy dwa, to i tak dla mnie jest to coś niebywałego, coś, za co tej prywatnej ręce jestem wdzięczna.

Znaczy to bowiem, że nie tylko muzealnicy, szalona biografistka, ale i inni pamiętają Andrzeja Gordona, mają w oczach jego prace. Wiedzą, że przed nim i po nim nie było tu w mieścince naszej wybitniejszej osobowości twórczej. Nawet mistrz Ernst Henseler też nie, bo wyjechał z Landsbergu i generalnie mieszkał oraz tworzył w Berlinie.

A tak swoją drogą to dobra sposobność, aby poprosić kolejny raz Wysoką Radę, tym razem bez przekąsu piszę, aby jednak zgodziła się z tą obywatelską woltą i uznała, że akurat ten malusi kawałeczek miasta można nazwać właśnie Zaułkiem Andrzeja Gordona. Aby ta tablica mogła tam zostać. Nikt żadnych kosztów z tego tytułu nie poniesie. Bo nie ma tam żadnego adresu. Nie ma konieczności żadnych zmian w dokumentach adresowych, pieczątek firmowych. Żadnych kosztów.

A byłoby to piękne uhonorowanie wybitnego Artysty. Przypomnę tylko, że jedynie Andrzej Gordon doczekał się wzmianek w ważnych książkach o sztuce współczesnej tamtych czasów (o artystach XXI wieku nie piszę, bo to inna epoka, inne książki i inne nazwiska – a takie są) oraz i tego, że niezmiernie prestiżowy wówczas miesięcznik Sztuka poświęcił mu całkiem sporo miejsca. Jemu i jego pracom. Artykuł ukazał się w 1979 roku, napisał go Andrzej Haegenbarth. Jakiś zapiekły fan, nie ja, ukradł ten tekst ze Sztuki ze zbiorów książnicy wojewódzkiej. Pamiętam, jak dzwoniłam do Jerzego Skoczylasa, ostatniego naczelnego szacownego pisma z prośbą o nadbitkę, to usłyszałam, że pamięta, że ciekawe to było i co u artysty słychać. No wówczas to już nic słychać nie było, bo Artysta od lat już nie żył. W każdym razie nadbitkę dostałam.

Powtórzę, proszę, niech ten zaułek zostanie. Niech miasto jednak uhonoruje wybitnego malarza.

Ps. 1. No i miało być o czymś zupełnie innym, ale nie będzie. Dziś serce moje się cieszy, że choć na chwilkę, ale jednak w przestrzeni publicznej pojawił się Zaułek Andrzeja Gordona. Nareszcie.

Ps. 2. A jak kto nie wierzy, że przepiękne to malarstwo, to niech zajrzy do mego albumu i zwłaszcza zerknie na podwójny kobiecy akt, gdzie ciała wiszą nad sobą, zawieszone w pewnym niebycie. A jakby kto chciał na ten temat pogadać, to zapraszam. Kontaktować się ze mną można przez echogorzowa.pl Odpowiem na każdy list i z każdym się chętnie, nawet bardzo spotkam. Oraz pokażę, gdzie ten Zaułek Andrzeja Gordona jest. Ot szalona biografistka. 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x