Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Sergiusza, Teofila, Zyty , 27 kwietnia 2024

A więc i jednak u nas można

2016-04-12, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Wróciłam z urokliwego kawałka Europy, a na dzień dobry takie miłe zaskoczenie. No więc i u nas zaczyna się to, co mają w Niemczech czy Pradze.

A było tak. Szłam wczesnym rankiem od pociągu, dość mocno zmęczona, bo jak wiadomo, podróżowanie w nocy jest męczące. No i nagle widzę młodą kobietę z miotłą. Nie była to pani sprzątająca chodniki, ale właścicielka salonu kosmetycznego, która sprzątała pozostałości po weekendzie. Bo jak wiadomo, obrazek o nas świadczy. No i doświadczyłam czegoś fantastycznego. Znaczy to, że i u nas zaczyna się robić tak, jak w Niemczech czy Czechach. Znaczy to, że właściciele już nie czekają, aż ktoś posprząta ten chodnik przed ich firmą, bo się mogą zwyczajnie nie doczekać. Bo firmy sprzątające mają swoje terminy, a tu jednak nie całkiem pięknie wygląda, a klientka umówiona. Więc nie jest dyshonorem sięgnąć po miotłę i ogarnąć rzeczywistość…

Inna rzecz, że chciałabym się w końcu doczekać i takiej kolejności rzeczy, że nikt nie będzie  śmiecił w publicznej przestrzeni. Boże daj…

No a teraz z innego kątka. Otworzyłam po kilku dniach internet i tu znów coś okropnego. O polityce wielkiej mówić nie zamierzam, bo i po co. Boję się tylko, że liderująca partia osiągnie jakość azjatycką i ustawi naprzeciw siebie ludzi, doprowadzi do wojny domowej. Widziałam gdzieś tam w kraju ludzi – patriotów i właściwych Polaków – idąc językiem owej partii, i powiem jedno, strach się bać.

Ale wracając do tu i teraz. Otóż znów przeczytałam, że sypią się zabytki. Sypie się dawny Ratusz landsberski, sypie się willa Jaehnnego przy Kosynierów Gdyńskich, sypie się były Grodzki Dom Kultury. Jednym słowem, sypie się świetna tradycja landsberska, znaki miasta zamożnego, znaki kulturowe ważne dla budowania tożsamości tego miasta.

Ciągle słyszę tylko zapewnienia, że weźmiemy się za to, będziemy wymyślać funkcje, a jakoś tylko na zapewnieniach się kończy, ciągle tylko słowa. Brak za to czynów, jakichś konkretnych działań, konkretnych propozycji. I nie chodzi mnie wcale o tak modne w mieście konsultacje, bo z owych i tak nic nie wynika. Chodzi mnie o konkret, o rozwiązanie. Czekam, czekam i doczekać się nie mogę…

Nie jestem przeciwna otwarciu Instytutu Papuszy w willi Jaehnnego, ale tylko w kształcie takim, że będzie to instytut zajmujący się wszystkimi mniejszościami narodowymi oraz kulturowymi zamieszkującymi w mieścince oraz okolicach i będzie on odporny na polityczne naciski, bo takowe znów się w kraju pojawiają. A na razie mamy jednak tylko festiwal gadania na temat.

Podkreślam, ktoś coś tam obiecywał, i to obiecane zostało w sferze obiecanek gadanek, a tych mam zdecydowanie dość.

Ps. O przyjemności podróżowania będzie w innym miejscu….

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x