Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Irydy, Tamary, Waldemara , 5 maja 2024

Mnie zwyczajnie słów brakuje, a to przecież niemożliwe

2016-04-02, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Nie wiem, jak nazwać to, co się wyczynia w mieście. I wcale mnie nie chodzi o zawirowania w magistracie. Chodzi mnie o falę straszliwą wandalizmu, jak się przetacza przez mieścinkę naszą.

Myślałam, że już koniec, że ręka wandala nie sięgnie po więcej. Po kradzieży główki Zenona Bauera oraz plakiet Egometa Brahtza, Ireny Dowgielewicz oraz Marii Konopnickiej, to już koniec. Więcej nie będzie.

Ale chyba iszczą się słowa mecenasa Jerzego Synowca, że przecież można ostatecznie zdemontować rzeźbkę Edwarda Jancarza, bo czemu nie.

Stało się znów coś okropnego. Coś fatalnie okropnego. Co prawda Eddy stoi tam, gdzie stał. I dobrze, bo znajomi z Bydgoszczy jadą na Memoriał i chcą rzeźbkę obejrzeć, więc im pokażę. Oczywiście, jeśli zdążę.

Ale tym razem ręka wandala, złodzieja, bandyty, kogoś kompletnie niewrażliwego na dobra kultury, no zwyrodnialca, bo słów uznawanych za szacowne i notowane przez słowniki poprawnościowe mnie zwyczajnie brakuje, sięgnęła po tablicę przy rzeźbce Papuszy, Bronisławy Wajs-Papuszy. Jakiś ogłupiały ostatecznie drań ukradł tablicę sprzed rzeźby poetki w parku Wiosny Ludów, z tego różanego zakątka.

Dlatego też mnie słów uznawanych za nieobelżywe brakuje. Obelżywe cisną się na usta i paluszki piszące te słowa. Każdy je zna. Czasem wypowiada. Kolejny raz powtórzę, co trzeba mieć, lub też czego trzeba nie mieć w głowie, aby na coś takiego się zdecydować. No co? Potrzeba wypicia kolejnej taniej nalewki? Bo przecież nie konieczność kupienia bułki dziecku czy lekarstwa starej matce lub chorej żonie. No co trzeba mieć w tej głowie?

Boli mnie zwyczajnie kolejna strata. Boli i boję się, że to jednak nie koniec, że znów za chwilkę się dowiem, że znów wandale, złodzieje, jakkolwiek, okradli miasto moje przysposobione z kolejnej kulturalnej wartości. Wiem i rozumiem, że nie można postawić strażników wszędzie tam, gdzie coś jest, coś pięknego, coś wartościowego nie w sensie merkantylnym, ale w sensie kulturowym.

Stało się zło. Kolejne wielkie zło. I co gorsza, nikt nie wie, jak temu złu zapobiec. Mnie jest zwyczajnie smutno, bo pamiętam Papuszę, wielką poetkę, z której wierszami się teraz nie rozstaję, jak siedziała w parku Wiosny Ludów na ławce. Samotna, chudziutka pani. Smutna i nieobecna. Nie wiedziałam wówczas, kim ta pani jest. Bałam się Cyganów, bo wszyscy się ich bali. Nikt za bardzo o nich nic nie wiedział. A skoro się nie wie, to się boi. Minęły lata. Poznałam społeczność romską, poznałam i poczułam się wśród nich dobrze. Po latach zrozumiałam, że ta chudziutka, samotna i smutna pani, wiecznie nieobecna i wcale nienagabująca o wróżbę, to wielka poetka. Wielka na miarę mojego innego ulubionego poety – Horacego. I paru innych też się znajdzie.

Nie bez kozery ktoś dba o pamięć o Papuszy. Ktoś zdobył pieniądze na rzeźbę – dyrekcja Książnicy gorzowskiej po prawdzie. A tu masz, jakieś podrzędne złodzieisko ukradło tablicę. A udław się tą tablicą gnoju… No i powiedziałam. Przepraszam.

Ważne jest jednak coś innego. Chyba jednak pora przyszła na nas, mieszkańców mieścinki. To my musimy jednak zacząć reagować. To my musimy pilnować swego, za swoje mam rzeźbki stawiane przez mecenasa Jerzego Synowca et consortes. To my musimy jednak być szkiełkiem i okiem. I to my musimy przełamać stereotyp – nie interesuje mnie nic, co mnie nie dotyczy. To my musimy wzywać policję i informować, że ktoś się dobiera do naszych rzeczy. Za nasze mam wszystko, co jest wspólną wartością, co upiększa miasto, co świadczy o jego ciekawej historii. I nie jest ważne, czy z miejskich pieniędzy powstało, czy z prywatnej fundacji. Wszystko, co świadczy, że dobrze nam się tu żyje.

Jak tego nie będzie, to za chwilkę ziści się scenariusz z pewnej mojej książki. Dbam tylko o to co do płota, za płotem mnie nie interesuje.

Przepraszam, że dziś tak dużo o jednej rzeczy. Ale ta rzecz, to barbarzyństwo stawia nas wszystkich w nieciekawym świetle.

Policji i sobie życzę jednego – niech w końcu ten wandal, ta swołocz zostanie złapany. I wcale mnie nie interesują wyroki sądów. Interesuje mnie jedno – chcę wiedzieć, kto. A nad karą się zastanowię. Może Kodeks Hammurabiego czas uruchomić. Srogie to prawo i bardzo restrykcyjne, ale może jednak czas na nie. To dlatego, że jakoś mam w oczach tę smutną chudziutką kobietę, która przesiadywała na ławce w parku, której się bałam, a o której, że powtórzę, myślę, wielką poetką była i jest. I że powtórzę, barbarzyństwem się stało, iż jakaś plugawa ręka sięgnęła po tablicę. Niech uschnie. No i słów mi oczywiście zabrakło.

Miało być o kilku innych rzeczach, ale tym razem nie będzie.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x