Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2024

Złośliwiec miejski musi na moment być polski

2016-02-19, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Właśnie przyszła taka chwila. Krótko, bo krótko, ale muszę, bo sumienie mi nakazuje, napisać słów parę o tym, co się wydarzyło i od czego gotuje się Internet.

W słynnej już szafie w mieszkaniu państwa Kiszczaków znaleziono dokumenty, których tam nie powinno być. W tym dokumenty, które ponoć obciążają prezydenta Lecha Wałęsę. Mówią o tym, że był on TW Bolkiem. Przeczytałam wspaniałe słowa Władysława Frasyniuka, który starał się wytłumaczyć tamte czas. Przeczytałam wywiad z panem Aleksandrem Hallem, i za to, co mówi, wielki szacunek. Przeczytałam jeszcze głosy innych mądrych ludzi, w tym choćby słowa pani Grażyny Pytlak, która czynnie uczestniczyła w tamtych historycznych chwilach. Ale też i wraże, opluwające prezydenta Wałęsę słowa.

I powiem jedno, kto jest bez winy, niech kamień rzuci. To Biblia, ponoć najważniejszy tekst chrześcijan. Ponoć.

Kto pamięta tamte czasy, z autopsji, bo je przeżył, wie, co się wówczas działo. Jak bezpieka łamała ludzi. I nawet jeśli Lech Wałęsa ma za sobą jakiś epizod współpracy z SB, to jednak stanął na czele strajku 1970 roku, potem 1980 roku, nie dał się zmanipulować, doprowadził do zmiany ustroju. POKOJOWEGO. Nie polała się krew, jak w 1956 roku w Poznaniu, jak w 1970 na Wybrzeżu, jak potem parę razy jeszcze. Idąc za panem Hallem, mądrze i światle doprowadził do tego, że dziś właśnie mamy choćby otwartą możliwość komentowania w Internecie, bo w takich Chinach lub Korei Północnej jednak nie. Dzięki niemu jeździmy swobodnie po świecie. I to on jest najbardziej rozpoznawaną i kojarzoną z krajem naszym ikoną. Wiem, bo się szwendam tam, gdzie mogę i zawsze słyszę – Poland, Ah, yes, yes, Walesa… Niechby to była jakaś zapyziała dziurka w Europie, albo jakieś azjatyckie miasto. Tak jest.

I powiem teraz tak, jako że pamiętam tamten czas, pamiętam smutę stanu wojennego i terror po nim. Zawsze dla mnie Lech Wałęsa będzie bohaterem. Zawsze. I zawsze będę stawać za nim i w jego obronie, choć jestem nikim w porównaniu z nim. Nic nie zrobiłam.

I jeszcze wrócę do słynnej szafy. SB miało to do siebie, że fabrykowało kwity. Kwity na ludzi, wredne, plugawe kwity. Skąd więc pewność, że teczki i inne rzeczy znalezione w tej słynnej, a dla mnie osławionej (to nie są synonimy – jak kto nie wie, o czym ja tu piszę, niech zajrzy do słowników poprawnościowych, bo mnie się zwyczajnie nie chce tłumaczyć) szafie nie są kolejnymi fałszywkami wyprodukowanymi na potrzeby SB? Skoro miał je pan Kiszczak, to dlaczego nie wysłał ich do Komitetu Noblowskiego? A może one powstały dużo, dużo później, kiedy mir i legenda prezydenta Wałęsy rosły w świecie i się umacniały? Pytań jest dużo. Ale nie o „agenturalną” przeszłość Lecha Wałęsy, a o służby.

Powtórzę. Dla mnie Lech Wałęsa jest ikoną i historią najnowszą tego kraju. A dorabianie mu gęby agenta jest nadzwyczajną podłością i świństwem, nie obrażając przy okazji świń, bo to całkiem mądre zwierzęta są.

A napisałam tę egzegezę po to, aby każdy, kto mnie zna, kto czyta moje teksty, miał możliwość wyboru. Prostego. Znam i podam rękę na ulicy czy gdziekolwiek. Lub też – od tej chwili nie znam, nie podaję ręki, pluję pod nogi i wyrzucam z FB. Też zrozumiem.

Na zakończenie. Dziwny to kraj, który tak traktuje swoich najważniejszych obywateli, obywateli, którzy tak walnie przyczynili się do jego wolności. Dziwny. I tylko przypomnę, że w amerykańskim Kongresie na jego zresztą zaproszenie, to Lech Wałęsa stanął i powiedział – My Naród, a wybitny dziennikarz, już nieżyjący, Jacek Kalabiński przetłumaczył to tak „We, the People…”.

A piszę to o tym wystąpieniu także i dlatego, bo mało kto w Polsce wie, że jak amerykański urzędujący prezydent nie może ot tak sobie wejść na obrady amerykańskiego Senatu, to każdy senator może sobie ot tak po prostu wejść do Gabinetu Owalnego, głównego gabinetu urzędującego amerykańskiego prezydenta. Taka to demokracja jest.

Więc zanim rzucać kamieniami w prezydenta Lecha Wałęsę zacznie ktoś, niech pomyśli. A jak nie ma się do czego odwoływać, bo za smarkaty jest, niech zapyta – mamy, taty, albo takiej pani Grażyny Pytlak w Gorzowie. W każdym mieście w tym kraju jeszcze żyją ludzie, którzy tamten wredny czas pamiętają. I pamiętają, jak TVP fałszowała wówczas rzeczywistość…

Miało być o pewnym drzewie, o pięknych fotografiach i jeszcze czymś innym. Ale sumienie nie pozwoliło. Bo to jest ważniejsze. O pewnym drzewie, o pięknych fotografiach będzie w następnych tekstach. Oczywiście przeczytają je ci, co zdecydują, że chcą tu zostać.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x