Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Kornela, Lizy, Stanisława , 8 maja 2024

Kusztykanie po mieście, więc coś więcej widać

2016-02-03, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Były Empik przy Chrobrego zwolna staje się bankiem, po prawdzie tylko jego jedna część, ale jednak. Lawinowo remontowane są balkony, przynajmniej w mojej dzielnicy, no i brudno jest wszędzie okropecznie.

Kusztykanie po mieście polega na tym, że wysiadło człowiekowi kolano, łazi z prędkością tramwaju na Chrobrego, co i chwilkę posykuje z bólu, bo pieruństwo, znaczy kolano, boli. Ale za to widzi się więcej.

No więc w byłej czytelni prasy byłego Empiku będzie bank. Już ładnie wszystko jest przygotowane, logo wisi, mebelki stoją, lada minutka, lada momencik wszystko ruszy i będzie super prześlicznie. Jak dla mnie nie, bo za bardzo jestem przywiązana do starego przeznaczenia tego miejsca. Mnie zwyczajnie żal, że już nie ma w centrum Empiku. Ale nowe czasy są takie, a nie inne. Kultura odchodzi w niszę, na jej miejsce wchodzą banki. Szkoda. Dla kompletu informacji – w byłym Empiku już jest apteka, będzie za minutkę bank, ciekawe, co będzie w tym miejscu, gdzie była przez mgnienie oka Małpka? Może kolejny bank? Może piekarnia? Może sklep z zielskiem? Może sklep z biletami tramwajowymi? Kto wie? Zobaczymy.

Na szlaku kusztykania do domu był dalej tramwaj, bimbka niegdyś pracowicie odtworzona przez Wawrzyńca Zielińskiego. Dziś niemy wyrzut sumienia. Bo nikt nie potrafi zaleźć dla niej sensownego zagospodarowania. A może czas się przyznać, że nie ma dla niej takiej drogi, która przyniesie jakieś pieniądze. Może warto pomyśleć o tym, że bimbka nie ma zarabiać, ma nie przynosić strat. Może warto zapytać w Jeleniej Górze, jak oni sobie z taką bimbką poradzili. Może warto stworzyć w tym miejscu punkt informacji turystycznej o mieście, ale i o regionie. Punkt, który będzie oferował kompleksową informację o tym, co tu można zobaczyć, co gdzieś niedaleko ciekawego jest. Punkt, który będzie też łącznikiem z lokalnymi przewodnikami, jak jaka, co daj panie Boże, wycieczka do nas nagle zajedzie, ale i też takim, że jak pani z przedszkola zechce dzieci w miasto poprowadzić, to będzie ktoś, kto fajnie o zabytkach na poziomie małych i maleńkich potrafi opowiedzieć? Bo jak już praktyka pokazała, nikt tu nie zarobi grosza, a co więcej, nie zapłaci miastu należnych trybutów. A zwyczajnie szkoda, aby bimbka niszczała. To tak pod rozwagę.

Kusztyki wiodą dalej. O Chrobrego i kółkach na czołach kreślonych przez lokalnych pisać nie zamierzam więcej. Wiec wchodzę we własną dzielnicę. A tu zaskok. Ciepło jest. Remonty aż furczą. Znaczy te, co widać, czyli remonty balkonów, bo sporo ich jest. I bardzo dobrze. Ale furczą też i te których nie widać. W kolejnych kamienicach Nowego Miasta budowane są węzły ciepłownicze. Od nich poprowadzone będą instalacje ciepła miejskiego i ciepłej wody do poszczególnych mieszkań. Znaczy kolejna odsłona KAWKI już się dzieje. No i dobrze, bo znaczy to, że za kolejną zimę już nie będziemy musieli się dusić od paskudnych woni palonych szmat i wszelkiego innego plugastwa w domowych piecach. Znaczy, wyprzedzamy i to z hukiem taką stolicę ze smokiem, która dopiero teraz docenia możliwości wprowadzenia takiego programu.

Tak po prawdzie w tym akurat roku smog był mało dokuczliwy, bo zima generalnie ciepła. Ale jeszcze dwa lata temu było okropnie.

I tak sobie wolno kusztykając, widzę coś, czego staram się nie widzieć… Wszędzie jest okropnie, okropnie brudno. Psie odchody, psy nie są temu winne, tylko ich właściciele, dodam. Pety, też ludzie winni. Śmieci. Jednym słowem śmietnik. Kusztykam szybciej, choć to cholerstwo kolanem zwane boli jeszcze mocniej, ale cóż zrobić. Trzeba się szybko przemieścić w jakąś inną rzeczywistość.

No i w domu już. A tu znów ćwierknął telefon. Przypomnienie, że już za chwileczkę, już za momencik Targi Turystyczne w Poznaniu i trzeba się zalogować, żeby wejściówka była.

I to by było na tyle z kusztykania po mieście.

Ps. A już w piątek w FG uczta dla melomanów. „Trzy utwory w starym stylu” Henryka Mikołaj Góreckiego, zwyczajowo wykonywane łącznie z III Symfonią Pieśni Żałosnych, tym razem tylko „Utwory” i crème de la crème ‒ „Jowiszowa” Wolfganga Amadeusza Mozarta. Geniusz z Salzburga skomponował dzieło skończone, genialne. Krytycy piszą – największa i najdonioślejsza kompozycja XVIII wieku, znaczy rzecz genialna. Ale czego się spodziewać? Uczta, proszę państwa uczta… I dodam od siebie, dla tych, co się klasyki boją. To przepiękna muzyka, od niej, od Góreckiego i Mozarta można zacząć własną przygodę z muzyką klasyczną i przekonać się, że klasyka to właśnie to, co jest piękne i czego warto słuchać. Bo warto. A w sobotę w Jazz Chiny – Chiny w kostiumie, Chiny w słowie, Chiny w muzyce. Gra Con Amabile, przewodnikiem, guidem jest Marek Piechocki. A my słuchać będziemy i czekać na znaki do oklasków, bo na chińskiej muzyce się wcale albo okropecznie słabo wyznajemy.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x