Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Jaropełka, Marii, Niny , 3 maja 2024

Jakie piękne miasto, jaka piękna panorama

2015-12-31, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

No i proszę. Można się zachwycić pięknem miasta, kiedy się po nim chodzi wieczorem, zwłaszcza po nieoczywistych szlakach.

Szłam sobie wczoraj bardzo nieśpiesznie z ulicy Stilonowej do domu. I nagle pomyślałam, na los szczęścia Baltazarze, może mnie tu nikt karku nie skręci, ani nie zechce ukraść pustej butelki po winie w motylki, którą niosłam w tytce. Bo butelka piękna jest i może robić za ekskluzywny wazon.

I skręciłam z ul. Walczaka w park Siemiradzkiego na wysokości Hotelu u Marii, dziś chyba Romantica. Wygodna ścieżka, dobrze oświetlona, doprowadziła mnie do takiego punktu, że wow!, jak pięknie.

Jakie piękne jest to miasto, pomyślałam i dłuższą chwilkę tam stałam. Feeria świateł, blask ulicznych lamp na kilku arteriach, no coś niebywałego. Stałam tam i gapiłam się na miasto, które znam, w którym mieszkam, a które po raz kolejny pokazało mi swoją inną twarz. I to taką ładną. Taką magiczną, taką nierzeczywistą, taką cudną.

Byłam w różnych miejscach na świecie, widziałam różne panoramy, zachwycałam się nimi. Ale znów po raz któryś z rzędu musiałam przyznać, to miasto, to na siedmiu wzgórzach jednak potrafi zrobić wrażenie. Potrafi być taką aktorką, taką lady, co to w dzień może nie zachwycić, ale jak mrok zapadnie, nie widać zmarszczek, nie widać popękania infrastruktury, wówczas ustraja się w takie szatki, świetlne tym razem, że zwyczajnie zauracza. Mnie zauroczyło. Znowu.

I teraz didaskalium. Tak samo piękne od strony zachodniej, od strony Murzynowa wygląda moja Skwierzyna. Jak od tej strony wjeżdża się do miasta, to jest zachwyt. Też feeria świateł jest. Jak kiedyś będziecie mieli okazję, to polecam. Tylko nie rozczarujcie się tym, co w świetle poranka zobaczycie. Bo można różnie zobaczyć.

A teraz znów do miasta na L. i na G. wracam. Jak znów przyjadą do mnie moi poznańscy znajomi, co to tylko mają w mieście nad trzema rzekami jeden azymut, znaczy park-arboretum przy willi muzealnej (bo za każdą wizytą jedyne żądanie znajomych jest takie – idziemy na Warszawską, nawet adres zapamiętali, tak, tak,), to w końcu będę miała coś innego im pokazać. No i jeszcze muszę wejść na Kozaczą Górę, w nocy też cudny widok stamtąd jest. Myślę, że to rozjaśnione światłem miasto nawet z parku Siemiradzkiego im się spodoba. Bo komu nie. Jak znam znajomych moich będzie też i tak: Ochwat, piknikujemy… Tu, bo pięknie tu jest.

Owszem i tak. Ale znaleźć miejsce do pikniku w parku Siemiradzkiego raczej trudno będzie. Bo on mocno na uboczu leży, choć po prawdzie w centrum. Nikt się nim przez lata nie przejmował, nie słuchał specjalistów, i dziś zamiast cudnego miejsca przyjaznego wszystkim mamy coś, co jest parczkiem skrótem, albo parczkiem dla psów. Psy lubimy bardzo, ale chcielibyśmy, aby był też i dla ludzi z koszami piknikowymi.

Znam kilku fachowców, którzy wiedzą, jak sprawić, aby za niezbyt duży grosz park znów zamienić w miejsce czarowne. Jak i inne parki i skwery w mieście. Niedużo trzeba. Naprawdę.

No i z innego kątka. Znika połączenie tanie i dobre, czyli Polski Bus. Zwyczajnie się nie opłaca. No cóż. Szkoda. To kolejny przyczynek do tego, aby stwierdzić, że my to zaścianek, prowincja, miejsce zapomniane. No cóż. Szkoda bardzo. No i pozostaje nam magiczne połączenie do stolicy nad Szprewą specjalnym pociągiem, który ma ruszyć w marcu. Marszałkini obiecała, będzie zatem.

Ja jednak wolałabym, abym mogła dojechać do miasta Jana z Kostrzyna w taki sposób, aby tam się przesiąść na Bombardiera do Berlin Lichtenberg oraz wrócić z miasta z niedźwiadkiem do miasta Jana i stamtąd ostatnim szynobusem spokojnie dojechać do miasta nad trzema rzekami.

Zdejmując szyfr. Chciałabym, aby marszałkowscy urzędnicy tak uporządkowali rozkład jazdy, abym swobodnie mogła dojechać do Kostrzyna na wczesne połączenie do Berlina właśnie Bombardierem, a potem wrócić ostatnim i wsiąść do pociągu do Gorzowa. I takich jak ja w Gorzowie jest bardzo wielu. Na razie tak bowiem nie jest, minuty bowiem decydują, że w Kostrzynie na połączenie się czeka. Czeka się na tam i na powrót. Co pół roku ktoś majstruje przy połączeniach. Jak coś trybi, to niech działa. Ale nie. Majstrujemy.

A najgorsze, co może być, to majstrowanie przy dobrym. Choć Bogiem, a prawdą, połączenia do i z miasta margrabiego Jana z miastem nad trzema rzekami nigdy nie należały do modelowych. Kto winien? Odpowiedź jest banalnie prosta. Marszałkini i jej ludzie. No cóż.

A teraz już zupełnie z innej mańki. Dziś sylwester. Jedyna taka noc w roku. Noc, kiedy dzieją się czary, kiedy dzieją się różne rzeczy, rzeczywiste i nierzeczywiste, czary przenikają się z realnością, Kiedy kieliszek wypitego szampana zmienia rzeczywistość.

Tej magii, czarów, zachwytów, mitycznej nocy wam życzę. Niech się spełni wszystko.

Ja sobie życzę tylko jednego. Podróży do kraju Kwitnącej Wiśni. Ale ponieważ rzeczywistość skrzeczy, to raczej pojadę tylko blisko. Kraj Kwitnącej Wiśni poczeka, ja też.

No cóż, trudno. Ale do Kraju Kwitnącej Wiśni tęsknię, bardzo nawet.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x