Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Jaropełka, Marii, Niny , 3 maja 2024

W ten kolejny chłodny dzień zrobiło mnie się mroźnie

2016-01-08, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Z lekka, a właściwie bardzo mocno przeraziła mnie informacja, że ważą się losy Przystanku Woodstock. Bo nie wiadomo, co tam ktoś w prawie nakombinuje, i to tak, że być może organizacja największego festiwalu pod chmurką zwyczajnie nie będzie możliwa.

Od zawsze się gdzieś szwendałam. Albo po bunkrach, bo było można i to były fajne chwile. Ale też szwendałam się po koncertach. Jakoś tak miałam, że zawsze Anawa i Marek Grechuta, ale też Grzegorz Ciechowski i Republika, także Grzegorz Markowski i Perfect. O klasyce nie chcę pisać, bo to trochę długi papirus. O jazzie też nie, bo to jeszcze dłuższa lista. Powiem tylko, że jak jechałam pewnego zimowego i mroźnego dnia do poznańskiej katedry, żeby posłuchać Jana Garbarka i The Hilliard Ensemble, to osobista rodzina moja kółka na głowie kręciła, bo nie dość, że zimno, nie dość, że bilet drogi, to co to za muzyka jest. Było warto. Oj bardzo.

Ten przydługi wstęp był mi konieczny, aby powiedzieć coś, co mnie zmroziło. Otóż pan burmistrz miasta margrabiego Jana, Andrzej Kunt w powadze urzędu stwierdził, że nie wiadomo, co z tegorocznym Przystankiem Woodstock, bo po pierwsze i jedyne trwają przygotowania do zmiany ustawy antyterrorystycznej i nie bardzo wiadomo, jak ona będzie brzmieć.

Fakt, sytuacja się zaostrza, nie wiadomo, co się jeszcze wydarzy, a Festiwal Pod Chmurką to jednak wyzwanie wielkie jest. Pan burmistrz dodał też, że jednak przygotowania idą przepisowym torem, ale jednak.

Ja jednak zwyczajnie sobie nie wyobrażam, aby Woodstocku nie było. Przeżyłam w Kostrzynie wizytę Niemców, tych spod znaku wrony i hakenkreutza. Przyjechali, przeszli przez pole woodstockowe i nagle zaczęli się dobrze bawić. Zniknęła buta i pogarda. Ktoś ich porwał do zabawy, ktoś pokazał inną scenę, tę małą, folkową. Szłam za nimi, bo byłam ciekawa. I moja ciekawość została zaspokojona.

Znaczy, jak jest znakomita impreza, świetnie przygotowana, równie świetnie animowana, gdzie są ludzie w różnym wieku, którzy znajdują język, aby się porozumieć z kimś innym, to nawet te nowe wynalazki też porzucają swoją narrację (swoją drogą – jaka kariera polonistycznego określenia, coś jak instrumenty odnoszone do innych dziedzin życia, aniżeli muzyka czy medycyna), po to tylko, aby dobrze się bawić. I oni, ci naczupurzeni Niemcy dobrze się bawili.

Owszem, teraz może być inaczej, bo muzułmanie, znaczy ludzie spod zielonego sztandaru, tego nie rozumieją, a właśnie oni są znakiem nowego terroryzmu. Ale jakoś nie przypuszczam, aby oni tam się wybierali.

Martwi mnie coś innego. Martwi mnie bowiem to, że właśnie w ich imieniu szuka się ścieżek do ograniczeń. W tym przypadku do stawiania w nawias Przystanku. Ja jakoś sobie nie wyobrażam lata bez Woodstocku. Byłam na wielu, bo nie na wszystkich. Ale na tylu wielu, że zwyczajnie wiem, iż jest to najbardziej pokojowy, najbardziej przyjazny, najbardziej spokojny festiwal, jaki się odbywa. I wiem, bo to też widziałam, że kiedy coś złego się dzieje, coś podejrzanego, to sami woodstckowicze ruszają do akcji. Sami niwelują niebezpieczeństwo.

No chyba, że ktoś nas, ich, ostrzela z bazooki, ale chyba to się nie zdarzy. Dlatego też martwią mnie informacje, że coś tam się jednak kręci.

Na razie jednak cały czas żyjemy w państwie prawa (?) i mamy prawo do takich imprez. Spokojnych, dobrych, przyjaznych, otwartych. I niech tak zostanie. Nie manipulujmy, nie zmieniajmy czegoś, co dobrze trybi. Ale z drugiej strony, to się dzieje. Więc może czas przyszedł na to, aby myśleć, że Przystanku Woodstock już nie będzie, bo terroryzm, bo zagrożenie, bo coś tam.

Tylko jak brak Przystanku w imię tych owych zagrożeń władza sensownie wytłumaczy? Co im powie? Jestem ciekawa.

No i z innego kątka będzie. Zamarza nam wolniutko Warta. Placki śryżowe się pojawiły. Znaczy za chwilkę rzeka stanie. Rzeczka Kłodawka stoi, potok Srebrna też. Zima jest. Nareszcie. Bo już się zamartwiałam, że ocieplenie takie nam przyszło, że nic tylko lato… W naszej szerokości geograficznej to przekleństwo by było.

No i zasypało nas dokumentnie, zasypało…

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x