Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Bogny, Walerii, Witalisa , 28 kwietnia 2024

O kolejnych zaskoczeniach będzie

2015-10-26, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Bo w kółko coś mnie jednak zaskakuje. A to kolej na mnie pułapkę zastawi. A to służby leśne… Cały czas coś. No cóż.

Jechałam ostatnio pociągiem z miasteczka w widłach Obry i Warty do miasta nad trzema rzekami. I jak to dobrze, że się przytomnie pani w okienku kontroli ruchu w Miasteczku zapytałam, czy aby jadę szynobusem, czy też może jakim innym ustrojstwem zastępczym. I miła pani poinformowała mnie, że szynobusem, jak najbardziej, ale tylko do Zieleńca. Potem innym ustrojstwem, czyli komunikacją zastępczą. Okazała się ona całkiem paradnym autobusem pewnej gorzowskiej firmy, z którą jakiś czas temu pojechałam do Pragi.

A na czym polega zaskoczenie? Ano na tym, że w tymże szynobusie jechali ludzie, którzy nie zdali sobie trudu, aby o coś zapytać. W ufności i wierze patrzyli na pasek, na którym przewijała się trasa pociągu aż do stacji Gorzów Wielkopolski. I ci ludzie, w całkiem dobrej wierze sądzili, że wygodny szynobusik dowiezie ich do dworca. Żal mnie się zrobiło pewnej Ukrainki, która już się z siostrami telefonicznie umówiła, że będą na nią czekać i wcale w Zieleńcu wysiadać nie zamierzała. Niemal siłą namówiłam ją i jeszcze ze dwie osoby, żeby jednak wysiadły i przeszły do komunikacji zastępczej. Udało się i dobrze. A jeszcze lepiej byłby, gdyby kolej jednak zmieniła sztampę i na pasku pokazywałby się komunikat – Zieleniec – przesiadka na komunikację zastępczą. Nie było… No cóż.

A inny zaskok czekał na mnie w lesie. Szyliśmy sobie niespiesznie drogą z Lipek prawie, że do miasta w widłach Obry i Warty, kiedy u końcu szlaku zobaczyliśmy cywilizację. Był to pan w takim urządzonku technicznym, co to kłody po ścięciu układa w regularne sągi. Używa do tego takiego zmyślnego urządzenia, takich kleszczy na wysięgniku i kłody w te regularne sągi układał. To w krótkim czasie takie drugie leśne spotkanie. Pierwszy raz widziałam taką pracę kilka krótkich tygodni temu w okolicy Mierzęcina. I wówczas wydawało mnie się, że to ewenement. Jak się okazuje, nie. To standard. Znaczy w lesie pracuje się, kiedy trzeba. Choćby i w niedzielę…

No i z jeszcze jednego kątka. Zadziwiają mnie koledzy dziennikarze. Bo właśnie się dowiedziałam, że miasteczko na S. ma Rynek Główny. No cóż, może i ma, choć ja tam jestem obecna w różny sposób od pół wieku i jakoś nigdy nie było Rynku Głównego. Był plac przy ratuszu. Rynek to było takie miejsce targowe, na tyłach ratusza, gdzie się po ziemniaki i czereśnie oraz cuda wianki chodziło. Teraz funkcje rynku spełnia placyk handlowy tuż obok nieistniejącej i zapomnianej synagogi, w miejscu której stoi blok mieszkalny z kawiarnią.

Ale widać dziennikarze mainstreamowych lokalnych mediów wiedzą lepiej, więc z pokorą nową wiedzę przyjmuję. Mamy w Miasteczku Rynek Główny. Niech będzie. Chciałabym w związku z tym dopytać, gdzie w Miasteczku są inne rynki, zapasowe, wtórne, jakkolwiek je zwać. Bo naprawdę nie wiem. A chciałabym. Bo od czasu do czasu jadę tam z wycieczką, pokazuję różne rzeczy, objaśniam. I jak mam mówić Rynek Główny, to chciałabym wiedzieć, gdzie są pozostałe. A nie wiem, bo ich nigdy nie było…

No i z jeszcze jednego kątka. Wczoraj światek muzyczny obchodził 10. rocznicę śmierci Miry Kubasińskiej, wielkiej polskiej damy bluesa. Wspominam o tym, bo zawsze wspominam takie ważne dla mnie wydarzenia. Ale nie o smutnej rocznicy chcę napisać, tylko o ostatnim koncercie artystki, który miał miejsce w Jazz Club, no bo niby gdzie miał mieć miejsce. Mira przyjechała, a ja w te dyrdy do Jazz poleciałam. Pisałam wówczas do dobrej lokalnej gazety i bardzo chciałam też i o tym koncercie. Zdjęcia robił mistrz Sławek Sajkowski. No znaczy chciał zrobić. Pierwszy set się skończył. Antrakt jest. A Sławek do mnie podchodzi i mówi – Jest problem. Ja, zadziwiona, pytam, jaki. A na to Sławek – Renata, przecież ona cały czas się pochyla. Co się przymierzę, to pudło, bo już jej nie ma w kadrze…

Prawda. Mira cały czas, podczas całego koncertu właśnie się tak mocno i nagle pochylała. Nagle. Koniec końców jednak zdjęcia się udało zrobić. Tekst powstał i był zilustrowany świetnymi zdjęciami mistrza Sławka.

Jednak najważniejsze, co się wówczas wydarzyło, to wspólny występ Miry i Kazimierza Furmana. Bo się okazało, że państwo się znają i chyba lubią. Kazik razem z Mirą zaśpiewał bowiem na klubowej scenie przebój „Na drugim brzegu tęczy”. To było coś niebywałego. Zdumiony był Prezes oraz wszyscy inni. O sobie nie wspominam, bo zaskok był mocarny.

Takie cuda się w Jazz zadziewały i zadziewają. O innych niebywałych może kiedyś przy okazji napiszę. Nie żyje Mira, w Niebieskie Zaświaty odszedł Kazimierz. Ale pamięć o tych wydarzeniach trwa. W mojej pamięci. A kiedy po tym wydarzeniu muzycznym zapytałam Furmana, dlaczego ja nic nie wiem o jego muzycznych kontaktach, usłyszałam tylko krótkie – Rencia, a czy ja ciebie pytam o góralskie łazęgi… No nie, fakt nie pytał. I nie dociekał, skąd znam innych kolorowych ludzi. Przyjaźniliśmy się z Furmanem przez lata. Boże, jak mi tego brak…

W każdym razie, Kazimierz Furman umarł 14 października sześć lat temu, Mira Kubasińska 25 października cztery lata przed Furmanem. Ale mam nadzieję, że na tej Niebieskiej Łące artystycznej znów się spotkali i życzliwie na nas spoglądają.

Piszę też o tym i dlatego, że za chwilkę Wszystkich Świętych w Polsce mylnie postrzegany jak Dzień Zaduszny, który obchodzi się 2 listopada. Niemniej, w całym kraju peregrynacja się odbywa, wszyscy jadą na groby rodzinne, wspominają zmarłych przyjaciół. Ale o tym więcej będzie przy innym tekście. Bliżej tej daty.

P.S. Nie piszę o wyborach, bo nie. W każdym razie oficjalnie informuję, że jak zawsze, odkąd skończyłam 18 lat, kolejny wzięłam udział w wyborach, bo uważam, że to obywatelski obowiązek jest. Obywatel bowiem ma nie tylko przywileje, ale i obowiązki. I sam fakt udziału w głosowaniu daje mi prawo do dyskusji, oceniania, wystawiania sądów oraz niegodzenia się na różne rzeczy. Kogo narodek w tym lekko dziwnym kraju wybierze na przywódców, to już inna sprawa. Mam tylko nadzieję, że nadal w Unii będziemy, bo jakoś kilka osób chce znów ze mną w roli guide pojechać do Poczdamu. A część z nich nie ma paszportów…

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x