Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Józefa, Lubomira, Ramony , 1 maja 2024

Rósł sobie pewien głóg…

2015-09-24, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Zobaczyłam i zrobiło mnie się zwyczajnie smutno. Kolejny zresztą raz. Chyba rzeczywiście trzeba sobie znaleźć inne przestrzenie do życia.

Kiedy wydziabywano klony z ul. Chrobrego, zwyczajnie płakałam. Na moich oczach działo się niewyobrażalne wręcz barbarzyństwo wobec zieli miejskiej. Kiedy umarła jarzębina pod moim oknem, było mi żal. Drzewko nie dało rady zwałom przesolonego zimowego błota. Potem z coraz bardziej ściśniętym sercem patrzyłam na kolejne wycinki i rugowanie drzew z przestrzeni publicznej. A teraz to, ten śliczny głóg z rogu ulic Wybickiego i Łokietka. Rósł sobie, nikomu nie wadził, dawał schronienie na moment w upał, aż tu nagle przyszła przebudowa. Topornie położone kostki granitowe i płyty betonowe – czyżby z taką koncepcją kłóciło się ładne drzewko?

Przypomnę tylko tym, kto nie wie, lub nie chce pamiętać, że drzewa i generalnie zieleń to warunek sine qua non naszego być albo nie być na tej planecie. Wiem, że to niepopularne stanowisko, ale zmiany klimatyczne dostrzegalne ludzkim okiem zaczęły się, kiedy na przemysłową skalę zaczęto wycinać lasy deszczowe. Ja tam mam aż pięć centymetrów kwadratowych ziemi, więc jakieś drzewko zawsze będzie uratowane.

Ale wracając do lokalnych kątków, od jakiegoś czasu miasto sukcesywnie ruguje zieleń z przestrzeni ogólnej. I miasto park, miasto ogród, jakim jeszcze jakiś czas temu był gród Alberta de Luge zamienia się w betonową pustynię. Idą coraz gorętsze lata, idzie jakieś coś paskudnego, a my zamiast zadbać o miejsca oddechu, o drzewa dające cień, zwyczajnie i bezrefleksyjnie je wycinamy. Ja mam na takie wycinki tylko jedno imię – barbarzyństwo.

No i z drugiego kątka. Jakie to świetne, że więźniowie pomogli posprzątać miasto. No sukces i to bardzo duży przy okazji. Nie, to nie jest sukces. To jest powód do wstydu. Bo śmieci jednak nóg nie mają i same się po mieście nie porozrzucały. To człowiek je tam zaniósł i porzucił. Nie jakiś marsjanin czy świata tego obywatel. To zrobili mieszkańcy. Ci sami, którzy publicznie się oburzają, że coś nie trybi, że chciałoby się, że… To mieszkańcy miasta tego uczynili. I to mieszkańcy winni sprzątać. Razi mnie obłuda. A za obłudne zachowania mam właśnie coś takiego. Kiedy miasto zaangażowało więźniów do sprzątania śniegu, jaki zasypała kilka lat temu miasto, to rozumiałam. Kataklizm pogodowy, dopust Boży, no panie dziejku, nikt się nie spodziewał. Ale sprzątanie po mieszkańcach brudasach… Akcyjne sprzątnie po mieszkańcach brudasach dowodzi tylko jednego – pora stąd uciekać. Choćby do wioski Wełmin albo wsi Głusko, ale chyba już pora. Bo w dziwnym mieście, gdzie nic ambitnego się nie udaje jakoś coraz trudniej się mieszka.

Ps. Przepraszam rodzinę pana Lecha Łukasiuka za błędnie podaną informację o pogrzebie. Odbędzie się on w tę sobotę. Za naprawdę niecelowy błąd obwiniam tylko siebie i szok, na wieść o śmierci miłego znajomego.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x