Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Sergiusza, Teofila, Zyty , 27 kwietnia 2024

Mały, biały pies uratował życie

2015-08-21, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Mała kuleczka, która od kilku tygodni jest oczkiem w głowie moich najbliższych sąsiadów i ulubieńcem całej kamienicy, uratowała życie swemu panu. A są tacy, którzy gnębią zwierzęta.

A było tak. Wczoraj nad ranem karetka zabrała mego sąsiada do szpitala, bo źle z nim było. Ja się o fakcie dowiedziałam późno. Nic nie słyszałam, bo okna mojej sypialni wychodzą na podwórko. Ale kamienica mała, wszyscy się znają i lubią oraz wspierają, więc wieści się rozeszły szybko. I jak mi żona sąsiada opowiedziała, pomocy zawezwać się udało skutecznie, ponieważ nagle nad ranem, około 4.00 rabanu na całe mieszkanie narobił piesek.

To mała puchata, biała kuleczka, taki piesek zabawka do schowania w kieszeń wydawałoby się tylko nadaje. A tu proszę, pan, który zresztą kilka tygodni temu szczeniaczka kupił, nagle się źle poczuł, a ten piesek-zabawka obudził rodzinę, i to na tyle skutecznie, że zawezwana telefonem karetka przyjechała, sąsiada do szpitala zawiozła i już jest dobrze.

A dlaczego o tym piszę? Ano z prostego powodu. Bo z jednej strony są ludzie, którzy lubią czterołapie i są szczęśliwi, kiedy takie mają obok siebie, a z drugiej są ludzie, którzy zwierzęta gnębią, i tym drugim odmawiam prawa do nazywania ich ludźmi. Bo to zwykłe …. są, w szacownym portalu takie określenie nie przystoi. No i z trzeciej są i tacy, którzy maksimum energii, poświęcenia, własnych pieniędzy nie szczędzą, aby czterołapie biedy ratować.

Znam w mieście nad trzema rzekami kilka takich osób, zresztą pisałam o nich nie raz. To ci ludzie wierzą w psią, kocią i inną czterołapią lub skrzydlatą inteligencję. Boli ich zwyczajnie traktowanie zwierząt jako rzeczy. I teraz właśnie oni zyskali kolejny przykład na to, że nawet piesek, uważany za zabawkę, bo malusi, biały, puchaty i przyjazny ludziom, na imię ma Tofik, w chwili zagrożenia ludzkiego życia potrafił uratować to życie. Narobił rabanu, ale celowego. Rodzina się obudziła. Jeden telefon i sąsiad, jak już napisałam wcześniej, dobrze się czuje, a reszta rodziny Tofika traktuje jak bohatera, bo nim jest.

Mały, biały pies bez łat, ale za to z urodą Hollywoodzkiego psiego gwiazdora pokazał, czym są psy dla człowieka. Szkoda tylko, że ludzie w tej rozgrywce zawodzą. Bo w Necie robi furorę takie zdjęcie, na którym widać starego psa. Podpis jest dramatyczny – stare psy kochają wszystkich, choć wszyscy kochają szczeniaki. Psy należy kochać do końca, jeśli się je przyjęło pod własny dach. Ja mojego najbardziej kochanego przez chyba trzy miesiące wynosiłam kilka razy w nocy na trawnik przed domem rodziców, bo nie dał rady pokonać trzech schodków. TRZECH. Jak umarł, płakałam jak bóbr i do dziś, choć minęło trochę lat, nie potrafię pewnych zdjęć oglądać.

Święty Franciszek z Asyżu mówił, że o naszym stopniu człowieczeństwa świadczy nasz stosunek do zwierząt. Szkoda wielka, że Biedaczyna z Asyżu nie powiedział w drugą stronę, co o nas myślą nasi czterołapie i kiedy według nich jesteśmy ludźmi. Ale akurat to jestem sobie w stanie wyobrazić i zrozumieć. Bo za jego czasów było znacznie gorzej. I dlatego kazał ptakom, bo ludzie go zawiedli. No cóż. A tak na marginesie, to chociem z narodu wybranego jest, to jednak polecam czytanie św. Franciszka oraz wyjazd do Asyżu.

A teraz z zupełnie innego kątka będzie. ZAGŁOSOWAŁAM w netowym rankingu National Geographic na siedem cudów Polski na Park Narodowy Ujście Warty. Zwyczajnie uważam, że warto, bo to jest cud przyrodniczy i nie tylko przyrodniczy. I zupełnie nie mam wyrzutów sumienia, że tą razą nakręcam jakąś maszynkę. Moim zdaniem park oraz sąsiadująca z nim Twierdza, to coś absolutnie unikatowego. Jak chcecie zobaczyć zmęczone ptaki, ptaki szczęśliwe, ptaki zafrasowane, ptaki debatujące i inne, które tam przysiadły na chwilkę, to na betonkę odchodzącą od Słońska w głąb parku warto się wybrać. Tam można to wszystko zobaczyć. A jak już znudzicie się ptakami, to zawsze do kościoła w Słońsku warto zajrzeć. Bo to cud architektury i decorum jest. Godziny można spędzić na oglądaniu wystroju, zapisywaniu tarcz i wizerunków na witrażach. O tak znakomitych zabytkach, jak ołtarz i kazalnica nie wspomnę, bo wszak wszyscy o tym wiedzą. Zawsze też można okiem rzucić na coraz bardziej niszczejący zamek – oczko w głowie baliwa Jana Maurycego von Nassau-Siegen. Jeszcze ściany stoją. Mnie za każdym razem, kiedy zawożę tam wycieczkę – dużą lub małą, serce boli. Myślę, że najwybitniejszego baliwa tam na Niebieskich Łąkach też.

No i z kolejnego kątka. Kończą się wakacje. Pora wracać do obowiązków i regularnego życia. Na szczęście Jazz Club Pod Filarami zaczyna z dużego uderzenia, kilka ciekawych koncertów już awizuje. No i finalizuje się remont – kolejny, jazzowej garderoby. Będzie europejsko. Jak pisze Marek Konarski, żeby nie było za dobrze, bo nikt do jammu nie wyjdzie.

No bo po prawdzie, jak wygodna garderoba jest, to po co wychodzić na jamm, można go sobie samemu urządzić. Żart oczywisty…

No i na reszcie koniec tego upalnego afrykańskiego lata nam się zbliża. Och, nareszcie. Bo jak nie, i nadal będą upały, to jednak za 60 równoleżnik szerokości północnej trzeba się wybrać. Przypomnę, my mieszkamy na 52. I upałów winno nie być, a były, nie przymierzając, jak na Saharze. Jak na razie przeżyłam.

P.S. Nie piszę, co w kulturze, bo na afiszu w zakładce „Kultura” u nas jest. 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x