Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Beniny, Filipa, Judyty , 6 maja 2024

Garść uwag kilka różnych na tematy dwa

2015-08-31, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Byłam na żużlu i to, co przeżyłam, wprawiło mnie w zdumienie. Bo trochę się żużla na najwyższym poziomie się wcześniej naoglądałam. A potem poszłam na szlak i też przeżyłam kilka ciekawych odkryć.

Byłam na żużlu, bo znalazłam bilet. A kilku osobom, które chciały mi pomóc w wejściu na stadion, kiedy swego biletu zagubionego we własnym domu poszukiwałam, bardzo serdecznie dziękuję. I oświadczam, nikogo na nic nie chciałam naciągnąć, ot ja głupi miś, bilet schowałam i nie mogłam znaleźć. Szczęściem wejściówka się znalazła i siedziałam sobie w moim od lat sektorze, górna trybuna nad wyjazdem z parkingu. Siedzieliśmy po prawdzie tam wszyscy, karnetowicze, którzy od kilku lat się na lidze spotykają. Bo jak na ligę, tak i na GP chodzimy. A jakby cudem Boskim i przemyśleniami prezesa Zmory wrócił Memoriał Jancarza, to też byśmy tam siedzieli. No bo po prawdzie gdzie indziej? Można przed własnym telepatrzydłem, ale się wydzierać we własnym domu w pojedynkę dla przykładu Darcy Ward czy Bartek Zmarzlik, to jakoś okropecznie głupio i niepoważnie jest, kiedy o rzut kamieniem od własnego domu widowisko się dzieje. No po prawdzie to trochę durnowate jest. Oczywiście jeśli chodzi o kibiców. A ja, mam taką nadzieję, się jednak zaliczam do tej rasy kibicowskiej.

Wracam do GP. Jeżdżę i chodzę na GP od lat (o lidze nie mówię, bo to standard). Nie tak często, jak kolega mój Robert. Ale jednak. I nigdy oraz nigdzie nie widziałam czegoś takiego, co się wydarzyło na Jancarzu ostatniej soboty. Lawina powtórzonych biegów oraz kilka upadków, w tym jeden bardzo spektakularny. No nie, nie tak panowie. Przecież GP wyglądało jak meczyk II ligi z moją ulubioną Wandzią Kraków w roli głównej, choć ostatnio i tam się tak nie wydarza.

No cóż, widać tak miało być. Ale o paru zachowaniach chcę powiedzieć. Jak zwykle nie zawiódł mnie Nicky Pedersen, który po nieudanym biegu Krzysztofa Kasprzaka „pogratulował” mu właśnie nieudanej rozrywki. Było to zwykłe chamskie i okropne, za co stadion nagrodził trzykrotnego mistrza świata totalnym wygwizdaniem. Kibice przypomnieli sobie, że jednak Nicky to nawet enfant terrible rozgrywki nie jest, a … i tu każdy może sobie wpisać określenie, jakie chce. Ja się swoim nie podzielę, bo i po co. W każdym razie nie lubię.

Ale jak chwilę potem wydarzył się okropnie wyglądający wypadek, w którym ucierpiał Matej Zagar i właśnie Nicky Pedersen, 18 gonitwa to była, karetka na tor wyjechała. Jednak wtedy wstałam w ciszy i czekałam, aż zawodnicy się podniosą. Wstali. Było dobrze. Kiedy jednak Nicky szedł do parkingu, ktoś gwizdał. Stara, naprawdę stara Stalowska ludzia, która go nie lubi, bo nie lubi, była oburzona. Ludzia, która chodzi na żużel, odkąd on się rozgrywa w mieście nad trzema rzekami, komentowała – No nie lubimy gościa, ale w takiej chwili się nie gwiżdże, jak zawodnik leży na torze, robią to chyba ludzie, co raz do roku na żużlu są. Mówili to starzy kibice, co pana Jerzego Szczakiela (był), Edwarda Jancarza, Edmunda Migosia i wielu, wielu innych osobiście dopingowali. I mieli rację. Ja się nauczyłam wiele lat temu tego savoir vivre stadionowego, zawodnik leży na torze, nie ważna, jakiej klubowej barwy, to się czeka, aż wstanie, jak wstanie, to klaszczemy. W tym przypadku, bo gościa nie lubimy – czekamy, nie klaszczemy, ale nie gwiżdżemy, nie gwiżdżemy… No cóż. Nowi ludzie, jakoś nie chcą się uczyć od starych. Może i szkoda. Nie gwiżdżemy, bo jednak koszmarnie, naprawdę koszmarnie wyglądający wypadek zakończył się bez czegoś okropnego.

A potem czwarte miejsce w finale dla Bartka Zmarzlika. Czekaliśmy na pudło. Nie wyszło. Bartek i tak zaimponował postawą. I jak mówili kibice Stali, bo też sobie trochę poryczeliśmy Stal Gorzów – przecież to jeszcze dzieciak. To żadna porażka, to bardzo dobry prognostyk na przyszłość. To lew, a właściwie lwiątko, które jeszcze namiesza i pokaże, gdzie jest faktycznie jego miejsce. I takie komentarze są najlepszym prognostykiem na to, że jednak żużel chyba nie umrze ani ostatecznie nie stanie się rozgrywką motocyklistów w beczce.

Do zobaczenia się za rok na stadionie, kiedy znów ruszy liga, kiedy znów usiądę sobie na swoim stałym miejscu – bo grosze na karnet już się zbiera. No i powtarzam, kibicuję Unii Fogo Leszno w walce o tytuł. Bo jak nie Unia to kto? Osobnik rodzinny stawia na Betard Sparta Wrocław. Zobaczymy. Unia Fogo…

A teraz o zadziwieniach szlakowych będzie. Przeprawiliśmy się po Warcie promem w Santoku. O tym, oraz o szlaku w innych zakładkach będzie. W każdym razie szliśmy do miasta nad trzema rzekami. Było trochę ekstremalnie, bo upał. No daliśmy radę. Przechodziliśmy obok Kanału Ulgi i tu pierwszy mocny niesmak. No jak można przyjechać nad resztki wody i nie zabrać ze sobą osobistych śmieci? Widać można. Druga konstatacja – jak się ma autko, to chyba się jedzie gdzie indziej, niż nad Kanał. A już wylegiwanie się przy własnym samochodzie, to jakieś dziwo jest. No i trzecia konstatacja. Boże mój, jaki śmietnik jest przy moście Lubuskim. Obrzydzenie mnie ogarnęło. I nie tylko mnie. Toż to wstyd straszny, naprawdę straszny. A drugi wstyd, to popadający w ruinację Zawarciański Zameczek Hermanna Pauckscha, siedziba światłego i oświeconego fabrykanta, który na chyba kilka dekad wcześniej niż inni wyznaczył poziom pomocy socjalnej, jaką winien fabrykant świadczyć swoim pracownikom. Smutne. Bardzo smutne. I nikt ani nic nie ma pomysłu, co z zabytkiem, jednym z najpiękniejszych w mieście, gdzie zabytków spektakularnych niet, nie wie. No cóż.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x