2015-08-11, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Za takie mam wypowiedzi publiczne, które są nieprawdziwe i w dodatku nieuprawnione. A przy okazji relatywizują rzeczywistość.
A chodzi mnie o ciągłe czepianie się instytucji kultury, kiedy w mieście coś się dzieje złego lub niekoniecznie złego. Okazuje się, że ginie siatkówka w mieście, a oczywiście ginie, bo nie ma na nią pieniędzy. Zdaniem pewnego piszącego dzieje się tak, bo wydaje się astronomiczną kwotę 6 mln zł na Filharmonię Gorzowską. A lepiej byłoby wydać 200 tys. na siatkówkę i byłoby OK.
Po pierwsze, miasto nie wydaje 6 mln, tylko 4 z kawałkiem. Poza tym FG jest jedną z nielicznych instytucji, nie tylko kultury w mieście, która zdobywa potężne granty od różnych instytucji, w tym Ministerstwa Kultury, czego o sportowych instytucjach trudno powiedzieć.
Po drugie oferta FG została doceniona w kraju, orkiestra ma bardzo dobre recenzje i opinie. Po trzecie ma wierną i stałą publiczność i to z całego regionu, ale również spoza, bo na stałe przyjeżdżają tu ludzie z Piły, Szczecina, Poznania. Wiem, bo spotykam ich niemal co tydzień.
Po kolejne w mieście tak samo potrzebny jest sport jak i poważna instytucja kultury. Jak budowano nową siedzibę biblioteki, też było marudzenie, że po co, że za duża, że przecież niepotrzebna. Jak powstała FG, to też w kółko jest dziwaczenie, że po co, że za droga, co niektórzy nawet publicznie oceniają jej poziom i repertuar, choć do niej nie chodzą, bo brzydzi ich widok lokalnych melomanów. Zresztą odmawiają gorzowianom prawa do nazywania się melomanami, bo nie bywają w Niemczech na koncertach. Ja bywam, ale jakoś nie przeszkadza mi to w niczym z równą ochotą chodzić do FG.
Uważam, że takie wypowiedzi, relatywizujące rzeczywistość szkodzą temu miastu. Bo powtórzę, potrzebny jest sport, ale i kultura na wysokim poziomie. Powtórzę, kultura, bo masowej rozrywki ostatnio w mieście jest sporo.
Tak się bowiem składa, że o randze i znaczeniu jakiegoś miasta świadczy kilka rzeczy – dobre uczelnie, dobre zakłady pracy, kultura na wysokim poziomie, silne elity, rozwinięty sport. Na razie to my mamy jedynie dobre instytucje kultury na wysokim poziomie, i to dwie – bo Jazz Club oraz FG. No i Centralę promującą kulturę off. Całej reszty nam brakuje. I jak będziemy sobie naszą rzeczywistość lokalną relatywizować, to nigdy tej reszty nie osiągniemy.
No i pragnę jeszcze dodać, że jak kto się na publicznej sferze życia nie zna, nie powinien o niej pisać. Bo po co być potem zażenowanym? Ja nie lubię.
A teraz z innego kątka. Ruszają konsultacje społeczne. No i fajnie, ciekawe tylko, co będą mieli do powiedzenia pewni obywatele mieszkający naprzeciw Biedronki na Nowym Mieście, których głównym problem jest: jak tu zdobyć te trzy złote na nalewkę, albo ostatecznie złotówkę na tanie piwo. Upały są, więc się wynieśli na ulicę i tu bankietują po całych Bożych dniach. A z tego co pamiętam, to rewitalizacja miała i ma dotyczyć tego fyrtla w mieście. Pożyjemy, zobaczymy….
I koniec na dziś, bo morderczy upał wypruł ze mnie resztki sił i myśli. No jednym słowem, trzeba jechać do Norwegii i to dokładnie na 66 równoleżnik szerokości geograficznej północnej, bo tam w miarę przyzwoite warunki panują. My leżymy na 52, jakby kto chciał wiedzieć…
No zalali znajomi sieć zdjęciami z pierwszych ciepłych po niespodziewanych przymrozkach dni. Pojechali w ciekawe miejsca.