Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Kornela, Lizy, Stanisława , 8 maja 2024

No i jednak mamy pisarza!

2015-08-04, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Kiedy dane mi było czytać pierwsze fragmenty książki Krzysia Korsaka, wiedziałam, że dobrą rzecz mam przed oczkami. Krzyś potem jeszcze trochę popracował i jest. Kolejny sukces.

 

Zakończyło się głosowanie na 100 książek, które trzeba przeczytać w rankingu Empiku. Tam na liście jest bardzo wiele innych, na które głosowałabym bardzo mocno, gdyby nie fakt, że w nominowanych znalazła się książka Krzysia Korsaka „Jestem kibolem”. To prestiżowa lista naprawdę ważnych tytułów. Bo poza Harrym Potterem, którego nie dałam rady przejść, był tam także „Mały Książę” – moja najbardziej ukochana lektura, ale i Thomas Mann, ale i Michaił Bułchakow, i paru innych pisarzy, których przeczytałam i czytam, bo na przykład z „Mistrzem i Małgorzatą” mam tak, że czasami czytam wątki moskiewskie i poddaję się tej frazie, a czasami wątki Joshui Ha’Nocri i wtedy rządzi inny porządek. Porządek metrum antycznego. Piękna fraza. A chyba najbardziej ulubiona jest ta: czternastego dnia miesiąca nissan… A dalej to tragedia, ale pisane w pełnym metrum. Oj, bo zaraz się zrobi wykład, a tego nie chcę.

W tym rankingu oddałam głos na książkę Krzyśka. Z kilku powodów. Pierwszy był taki, że Thomas Mann, Michaił Bułhakow, Sławomir Mrożek, Antoine de Saint-Exupery, Joanne K. Rowling już są klasykami, już ich wszyscy znają, więc po co mówić za pomocą głosu, że ich książki czytać trzeba. Przecież to norma i każdy w miarę wyedukowany człowiek wie, że trzeba. Zwyczajnie już są wpisani w kody kulturowe, jak poezje Ericha Marii Rilkego, jak Słowacki. Więc na oczywiste oczywistości się nie głosuje, bo kulturowy kod nakłada obowiązek znać te lektury i tych pisarzy. Inaczej to głupota. To był pierwszy powód, dlaczego nie na nich.

Drugi był taki, że do ogólnego obiegu trzeba wprowadzić trochę nowych wątków, trochę nowych tropów, trochę innej literatury, takiej nowej, która dotyka naszego świata. Owszem lubię w „Małym Księciu” cały czas patrzeć na rozważania, co się kryje w tajemniczym rysunku, gdzie wąż boa połknął słonia. Albo to, jak Mały Książę spotkał Różę, lub Lisa. Ale te tropy mają pół wieku.

Dlatego, jak na liście znalazła się książka Krzysia, oczywistym dla mnie było, że głosujemy na niego. Bo to naprawdę dobra literatura jest. Bo to naprawdę dobrze napisana, przemyślana książka jest. No i po kolejne. Bo jak nikt, Krzysiek pokazał ten znak współczesnej kultury, albo i antykultury – świat kiboli. W którym mieszczą się zarówno dobrze wykształceni ludzie, jak i niekoniecznie, ale których łączy jedno – miłość do drużyny. I właśnie aby zrozumieć ten fenomen, książkę Krzysztofa Korsaka przeczytać trzeba. Gratulacje.

A po kolejne, pierwszy raz zdarzyło się, że książka pisarza stąd zawalczyła o coś, o coś ważnego. Udało się bardzo.

Pisarza mamy, który chyba znów zapomniał, że umie pisać, bo robi coś innego. Korsak, do pióra wracaj. Wracaj!!!! A dodatkową wartością jest także i ta, że na okładce jest świetne, bo jakież miałby być, zdjęcie kiboli Stilonu autorstwa Sławka Sajkowskiego. Sławomira, bo tak należy znakomitego artystę przedstawiać – mego prześwietnego kolegę, Krzysia też. Bo mieliśmy to szczęście, że dane nam razem było się spotkać w pewnym momencie czasu. .

No i gwoli prawdzie. W rankingu ogólnym tego głosowania tak to się układa: Na pierwszym ogólnym Harry Potter, na drugim „Jestem kibolem”, na trzecim „Mały Książę”. Na pierwszym polskim „Jestem kibolem”. No cóż, żadna lokalna książka, żadnego lokalnego pisarza takich wysokich lotów nie zaliczyła. Żadna też, że przypomnę, nie sprzedała się w takim nakładzie. Sukces komercyjny przełożył się na prestiż.

Żeby nie było, zdaję sobie sprawę z potęgi Internetu i magii głosowania. Jednak bardzo mnie to mało obchodzi w tym przypadku.

A gadają co niektóry, że kibole nie czytają. Czytają, i oby się tak zachowywali, jak porte parole pisarza w tej akurat książce, co dajcie bogi oraz ty mój Dżinie z lampy Alladyna ciągle ukryty w domowym dużym imbryku do herbaty, bo lampy u nas w domu niet.

Krzyś gratuluję. No i czekam na dalej.

No i z tej samej dziedziny. Mamy też blisko nas inną znakomitą pisarkę Iwonę Małgorzatę Żytkowiak. Małgosi książki też się rozchodzą w dobrych nakładach. I to w prestiżowym  wydawnictwie Prószyński i S-ka. Ja je lubię.

Region pisarski się stał, czy co. Oj, dajcie Bogi, aby czy co.

I z innego kątka. Muzycznego tym razem. Dziś w Strzelcach Krajeńskich kolejny Przedsionek Raju. O 19.00 się zaczyna i to coś niebywałego, bo muzyka późnośredniowieczna na dworze burgundzkim. Tej muzyki nie ma gdzie posłuchać, naprawdę nie ma. Płyty też rzadkość. Bo w tamtych czasach, jak ktoś komponował muzykę, to głównie kościelną.

Sowizdrzali dopiero się rodzili. A tu masz, słuchaczu prezent. Okazuje się, że twoja wiedza dziurawa jest. Więc z tym większym apetytem do Strzelec jadę. Bo jak mnie się uda utkać siatkę wyjazdów do Raju, to może kolejny raz to usłyszę.

Siatka polega na tym, że prosimy znajomych, którzy tam autkami jeżdżą, żeby zabrali. Bo zwyczajnie nie da się tam rejsowymi połączeniami dojechać i wrócić. Jaka szkoda. Jaka wielka szkoda. Tak blisko nas, a jednak tak daleko od nas. Raj taki odległy…

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x