Magistrackie trzęsienie ziemi

2015-06-12, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Pół roku trwało, nim szeryf przejrzał na oczy i dokonał zmian. W szeregach swoich zastępców. Bo tak się bowiem składa, że pomoc społeczna, edukacja i kultura to nie są michałki, a poważne wyzwania.

Niemal od samego początku pani była wiceprezydent pokazywała, że z działką, za która przyszło jej odpowiadać, raczej sobie nie poradzi. O gorzowskiej kulturze nie wiedziała za wiele, a to zadanie wymaga jednak dogłębnej znajomości zjawisk, ludzi i licznych problemów. Nastąpiła więc zmiana. Bardzo dobra zmiana, bo nowy wiceprezydent z niejednego pieca chleb jadł, różne funkcje w życiu pełnił, zna się na tych kwestiach, którymi przyjdzie mu zawiadywać. No jednym słowem fachowiec. Ja tam zadowolona jestem, ludzie od kultury też, przynajmniej ci niektórzy, z którymi miałam okazję sobie pogadać.

Wszystkich nas jednak niepokoi, czy nie zadarzy się casus Tadeusza Tomasika, co to też był fachowcem i wiedział, o czym mówi. Wiedział aż za dobrze, i dlatego szybko wiceszeryfem przestał być. Oby nie.

A skoro o magistrackich zmianach. Tak się zastanawiam jednak nad pewną rzeczą. Pracują w magistracie dziewczyny, które były dziennikarkami. Trochę rzeczy napisały w swoim życiu, ale ktoś gdzieś je tam upchnął w jakąś niszę. A periodyk samorządowy redaguje dziewczyna, która nigdy dziennikarzem nie była. Dziwne. I bardzo być może, że dlatego ten periodyk wygląda od nowego wydania jak komiks. Być może ma rację mój przemiły znajomy, który dowodzi, że dziś dziennikarzem może być każdy i zawodu jako takiego już nie ma. No chyba tak, skoro rzeczywiście pisać każdy może. No cóż.

No i najważniejsze, dziś Nocny Szlak Kulturalny, znaczy będziemy się szwendać po różnych miejscach i bardzo dobrze. Chcę tylko wyraźnie zaakcentować, że rozrywka to nie kultura….