Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Irydy, Tamary, Waldemara , 5 maja 2024

No i nareszcie dobre sportowe emocje!

2015-06-05, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Stal wygrała! Choć na początku meczu to nie było takie oczywiste. A z Rzeszowa swoją Staleczkę przyjechało dopingować trzech kibiców. No i szacunek dla nich wielki, że chciało im się telepać przez cały kraj, żeby zobaczyć wysoką porażkę swoich.

Szłam na stadion w towarzystwie rodzinnego osobnika, który po kontuzji odniesionej podczas treningu (nie, nie żużlowego, ale też na dwóch kółkach) po raz pierwszy mógł mecz oglądać osobiście a nie w telepatrzydle. No i rodzinny osobnik całą drogę mnie wykładał, dlaczego powinniśmy, znaczy Stal, ten mecz wygrać. Dodam tylko, że osobnik rodzinny jako smarkate dziecię został przeze mnie osobiście i mego ojca tym sportem zainfekowany, a dziś jest zabitym kibicem speedwaya. No i klarował mnie, swojej osobistej ciotce, co i jak się powinno wydarzyć, dlaczego wielki Greg na tym stadionie niekoniecznie musi się okazać wielki i tak dalej, i tak dalej.

No i jak się pokazało, osobnik rodzinny miał rację. Stal wygrała, kibice byli przeszczęśliwi, ale… No bo wszak zawsze musi być jakieś ale. Na początek oprawa meczu. Tym razem ultrasi nie wydzierali się wulgarnie do kibiców przeciwników, bo zwyczajnie nie mieli do kogo. Z Rzeszowa bowiem kibicować swojej Staleczce przyjechało kibiców TRZECH. Zebrali oklaski, a ja zwyczajnie ich podziwiam. Telepać się przez cały kraj między rzekami z cezurą trzeciej pośrodku to jednak wyczyn. Panowie SZACUN WIELKI, jak mawiają kibice.

Po drugie w kwestii oprawy mieszczą się też i wielkie bandery przygotowane przez ultras, łącznie z tymi, które przypominały daty zdobycia tytułów mistrza Polski przez Stal Gorzów. I fajnie, ale te wielkie bandery wisiały przez cały pierwszy bieg, co zaskutkowało tym, że znakomita część siedzących w pierwszym łuku kibiców pierwszy bieg tylko słuchała, bo oglądać szans nie miała. Malutka kibicowska awanturka sprawiła, że bandery zniknęły. Oprócz bannerów były jeszcze wielkie kawały zielonej materii spływającej z wysokiej na niską trybunę. Ja się tylko zastanowiłam, dlaczego akurat koloru zielonego były, bo to barwa Falubazu jest. No i  natychmiast usłyszałam komentarz od innego kibica – Pewnie w promocji tylko taki kolor był. Być bardzo może…

No i chyba po raz pierwszy nad stadionem latał sobie dron. Ciekawe, po co? Bo mecze żużlowe to jednak nie jest jakaś wielka tajemnica. A ja sobie po raz pierwszy w życiu drona w akcji na osobiste oczka pooglądałam. Fajna sprawa to jednak jest, jeśli nie do złych celów używana.

Mecz się zaczął nieszczególnie dobrze, ale z biegu na bieg rozwinął się na naszą, znaczy Stali Gorzów stronę. Jednak powiem jedno, ja zwyczajnie nie pamiętam zawodów, żeby aż tyle upadków, zerwań taśmy startowej oraz lotnych startów było. Nie na zawodach ekstraligi, bo na meczach Wandzi Kraków i owszem, i tak. To oczywiście znam z opisów, bo do miasta smoka wawelskiego jednak na mecze trudno jeździć. Może jak już teleporty kto wymyśli, a ja nie będę jeszcze zgrzybiałą staruszką, to tam ruszę.

I po kolejne, jak już było wiadomym, że mecz wygrany, ale jeszcze nie było wiadomo, jak wysoko, to jeden z kibiców powiedział oto taki tekst – Stal Gorzów rozpoczęła właśnie sezon 2015. I ma 100, ale i 1000 procent racji. Bo klub dopiero teraz zaczął tak naprawdę sezon. W końcu wygrana.

A mnie przy okazji naszła i taka oto konstatacja. Mam od kilku lat karnet z miejscem nr 13, ale zawsze siedzę na 12, bo na feralnym 13 zasiada zawsze osobnik rodzinny, który ma taką oto karmę – Jak ja nie siedzę na 13, to Stal nie wygrywa, albo zwyczajnie jej ciężko idzie. Jeśli wziąć pod uwagę, że pierwszy raz w sezonie osobnik rodzinny osobiście na stadionie był i Stal wygrała, to może coś na rzeczy w jego prywatnych Stalowych gusłach jest? No kto wie?

Najważniejsze. Stal wygrała, moje stare serce kibicowskie się cieszy i liczy na to, że na rewanże to dobry prognostyk. Szacunek wielki dla Bartka, Nielsa i całej ekipy. Nareszcie. A ultras zamanifestowało swoje przywiązanie do poprzedniego kapitana, który jednak doprowadził drużynę do tytułu Mistrza Polski za 2014 rok, wywrzaskując hasełko - Piotrek Paluch naszym kapitanem jest. Myślę, że Bolowi, który musiał te wrzaski słyszeć w parkingu, zwyczajnie i po ludzku zrobiło się miło.

Uf… No jednak jak jest żużel, i to z tarczą, to raczej trudno o czym innym pisać. Przynajmniej mnie.

P.S. O wydarzeniach kulturalnych raczej niet dziś i raczej na piątek do afisza w zakładce „Kultura” nie odsyłam, bo nie ma do czego. Tylko kino albo knajpa z przyjaciółmi zostaje.

P.S. 2. A zauważyliście, że nie ma komarów i tych wrednych gryzących czarnych meszek też? Bo ja zauważyłam. I nawet mam teorię, dlaczego ich, tych wredoctw gryzących nie ma. Ale jako, że ja się na entomologii nie znam zupełnie, to się publicznie w szacownym portalu wygłupiać z przypuszczeniami pseudonaukowymi nie będę…

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x