Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Beniny, Filipa, Judyty , 6 maja 2024

Filharmonia z klasą, a ja przepraszam prezydenta

2015-05-23, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Do historii przeszedł III Festiwal Muzyki Współczesnej. A organizator uwiódł zadbaniem o szczegół.

Przede wszystkim wypada mi przeprosić pana prezydenta. W pierwszej wersji opublikowanego tekstu napisałam, że go nie było no koncercie. Otóż był, ale się sprytnie schował, tak że go nie zauważyłam. Przepraszam za tę mylną informację. Prezydent nie tylko był, ale jeszcze się okazało, że muzykę Jana A.P. Kaczmarka do filmu „Marzyciel”, czyli te oscarową zna na pamięć. Szkoda jednak, że nie usiadł w miejscu dla VIP, nie pokazał się publicznie melomanom. Przepraszam za moje pierwotne słowa.

A było tak. W piątkowy wieczór do FG przyszło sporo ludzi. Nas melomanów, co bywamy tam zawsze. Ale też i innych. Kiedy już prawie wszyscy siedzieli na swoich miejscach, do głównej sali wszedł, awizowany zresztą wcześniej, pan Jan A.P. Kaczmarek. I kiedy w połowie schodów był, zerwały się pierwsze oklaski. Melomani rozpoznali i przywitali jak należy. Maestro zaskoczony odrobineczkę ukłonił się i zasiadł. A potem zaczęła się ceremonia.

FG zadbała o oprawę ostatniego koncertu Festiwalu. I to jak. Bo jak się kończyła druga część koncertu, ta z muzyką Jana A.P. Kaczmarka, to punktowiec wyłuskał z widowni znakomitego kompozytora, to punktowiec odprowadził i wyprowadził Maestro nas scenę. Ale punktowiec nie miał głosu. Miała go maestra. I kiedy już Jan A.P. Kaczmarek był na scenie, to na  dyskretny gest maestry Moniki Wolińskiej, na proscenium, w naszej rzeczywistości przed scenę,  wszedł chór, Poznański Chór Kameralny i odśpiewał jedną z części wielkiej kompozycji Jana A.P. Kaczmarka na okoliczność 650. rocznicy założenia Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Tam słowa po polsku idą trochę tak – zrobiłeś tak wiele, aby tak wiele odebrać braw. Może trochę skłamię, ale ogólnie idea jest taka.

Patrzyłam na kompletnie zaskoczonego kompozytora, patrzyłam na ucieszoną maestrę. Ale za to Filharmonia Gorzowska pokazała klasę. I to jaką. Bo nie dość, że w chwili kryzysowej sięgnęła po przepiękną muzykę Grzegorza Duchnowskiego – o tym przy innej okazji więcej będzie, to jeszcze zadbała o to, aby wielki kompozytor Jan A.P. Kaczmarek został należycie uhonorowany. Myślę, że ta pięknie zagrana muzyka, ten hołd partyturze złożony przez maestrę to już było dość. Ale ten chór wchodzący na salę, jak chór przemieszczający się w greckich tragediach, to już bardzo dużo. I ten moment zachwytu na twarzy Jana A.P. Kaczmarka, zachwytu i zaskoczenia, były najlepszym z możliwych świadectw tego, że warto było przyjechać tu, do miasta nad trzema rzekami.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x