Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Floriana, Michała, Moniki , 4 maja 2024

Bimbka jest niezawodna, ale jak jedzie

2015-05-13, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Lubię tramwaje. Od zawsze. Byłam mocno smarkata, kiedy każdy wyjazd do miasta z koziołkami na wieży ratuszowej oznaczał dla mnie jedno – pojeździmy tramwajami. Pamiętam czasy kasowników, kiedy się wrzucało monetkę i kasownik wypluwał bilet. To były jeszcze te czasy, kiedy w tramwajach wrota zamykało się ręcznie, a mój szalony kuzyn wyskakiwał na przystanku jeszcze kiedy tramwaj był w ruchu. To były przygody.

Minęły lata. Zamieszkałam w mieście z tramwajami. I co jakiś czas pojawia się z nimi pat. A to poprzedni prezydent zechciał likwidować linię na Piaski. Cośmy się wtedy napisali i nagadali na ten temat. W końcu były szeryf skapitulował – Nie jestem wariatem, likwidacji nie będzie – powiedział wówczas.

Znów minęło trochę czasu, a nowa władza ma znów rewelacyjny pomysł. Tym razem nie likwidacja, ale zmiana, która ma polegać na wprowadzeniu po jednej nitce, czyli jednym torze na Chrobrego i na Kostrzyńskiej. Urzędnicy motywują to iluzoryczną rewitalizacją w przypadku Chrobrego oraz tym, że bimbką po Kostrzyńskiej jeździ od placu Słonecznego zbyt mało pasażerów, aby opłacalne było utrzymanie dwóch nitek tramwaju. W ukryciu pozostaje też powód i taki, że nie da się inaczej wyremontować Kostrzyńskiej, aby nie budować autostrady do Łupowa, tylko zwykłą trasę. Bo dwie nitki bimbki i po dwa pasy ruchu się tu zwyczajnie w istniejącym układzie nie zmieszczą.

Nie jestem żadnym ekspertem, ale jak posłuchałam rzeczowych uwag członków Stowarzyszenia Komunikacja.org, jak poczytałam sobie w necie o tramwajach i ich funkcjonowaniu w innych miastach, oraz jak posłuchałam ekspertów, a posłuchałam, i jak pomyślałam sobie o tym, że nie raz i nie dwa siedziałam w miejskich bimbkach w oczekiwaniu, aż z przeciwka po wąskim gardle jednego toru przejedzie tramwaj z przeciwka, to uczciwie muszę przyznać, że urzędnicy chyba się jednak mylą w swoich planach i sugestiach do korekty planu transportowego.

Prawdą bowiem jest, że od transportu miejskiego oczekuję ja, ale i inni mieszkańcy miasta nad trzema rzekami, tylko jednego. Wygody i szybkości w przemieszczaniu się po mieście.

Od lat wiadomo, że tramwaj, skomunikowany od jednej pętli do drugiej, po dwóch torach jest jak pociąg. Jak się nie dzieje coś nieoczywistego, jak wypadek, to tramwajem najszybciej się dociera do wybranego punktu. Bimbka jest niezawodna, mieści dużo podróżujących, jest ekologiczna. Dlatego likwidowanie torowiska uważam za błąd. I nie przekonują mnie argumenty typu – bezpieczeństwo przechodniów. Jest n miast w Europie, gdzie bimbki jeżdżą po centrach i nawet nie ma tam płotów, jak, nie przymierzając, u nas. I jakoś nie ma zatrważających statystyk, że ludzie giną jak muchy pod bimbkami. Przekonuje mnie natomiast argument, że tramwaje powinny docierać tam, gdzie korzysta z nich największa liczba podróżnych, w tym przypadku budowa linii na Górczyn.

Jakby się tak zastanowić, to miasto na siedmiu wzgórzach już bardzo dawno odwróciło się od bimbek. Bo tylko łatano potrzeby, bo sprowadzano popularne helmuty z Kassel, stare i stale moje ulubione, kiedy w Bydgoszczy Pesa już produkowała cuda na miarę niemieckich Bombardierów. Nie robiono kompleksowych remontów, tylko łatano doraźne potrzeby. Brakowało w tej kwestii cywilizacyjnego oddechu.

I jak dla mnie plany magistratu dotyczące wprowadzania kolejnych jednonitkowych torowisk jest krokiem wstecz, takim cywilizacyjnym błędem. Podobnie jak jakaś mrzonka o uruchamianiu znów tej nieszczęsnej piątki, czyli linii do dworca PKP. Bo akurat ta linia jest kompletnie niepotrzebna. MZK już jakiś czas temu to przetrenował, zresztą pod naciskiem wrażej gazety. I jak szybko wprowadził mocno hałasujący tramwaj, bo piszczał i skrzeczał na licznych zakrętach, tak szybko się z tego pomysłu wycofał. Powód – mało podróżnych. Ekonomia zadziałała. A ja zwyczajnie boję się, że jak powstaną jednonitkowe odcinki, to tak samo się stanie i z kolejnymi liniami.

Powtarzam, ekspertem nie jestem. Ale jak posłuchałam mądrych i poczytałam trochę, to mam nieodparte wrażenie, że pomysł takiej korekty planów jest zły. Na szczęście jest trochę czasu, aby z tego błędnego myślenia się wycofać. I im szybciej to się stanie, tym lepiej. Bo na razie w sferze dyskusji jesteśmy i dajcie wszyscy, aby wydyskutować najlepsze z możliwych rozwiązanie.

P.S. I dla porządku domu:

Dziś o 17.00 w Muzeum Lubuskim pan Stanisław Sinkowski, archeolog z muzeum opowie o rewelacjach, jakie archeolodzy właśnie znaleźli w ubiegłym roku w Santoku. Jak tylko zdążę wrócić z miasta margrabiego Jana z Kostrzyna, to jak w dym lecę.

P.S. 2. Miało być o domowych, ale nie będzie. Skrzydlate obrażone są cały czas. No cóż. Przeżyjemy. Nie wiem tylko jak sąsiedzi, bo ciągle słyszą Rammstein. I to głośno, bo jedna para słuchawek nie wystarcza dla całej czeredy domowych skrzydlatych.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x