Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Bogny, Walerii, Witalisa , 28 kwietnia 2024

Ten feralny piątek, znów niestety nam się zdarza…

2015-02-13, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Zawsze myślałam sobie, że nie jestem przesądna. Nie wierzę w 13. Nie wierzę w czarne koty, nie wierzę w drabinę. Nie wierzę w inne fantomy feralnego piątku z 13 na początek. No i tego się trzymam. Tej niewiary właśnie.

No i tak na początek, zaklinając datę, nigdy nie gotuję niczego w taki piątek, bo zwyczajnie się nie udaje. Bo gulasz ma konsystencję kleju, bo kasza kuskus ma właśnie konsystencję kleju i tak wygląda. No nie robię nic. I siedzę sobie w spokojnym kątku we własnym domu i przeczekuję. Tym razem nie dam rady przeczekać, bo idę na koncert do FG, gdzie afisz jest tak skonstruowany, że popłaczę się bezgłośnie po „Ognistym ptaku” Igora Strawińskiego, zachwyt pełen mnie ogarnie po „Tańcu słowiańskim” nr 7 Antonina Dvořaka, smutno mnie będzie natomiast, że nikt w Polsce nie gra kompozycji Jakuba Jana Ryby. No bo po co poznawać sąsiadów? A to nie byle jaki sąsiad jest. 
I znów, zaklinając datę, nie piszę żadnych ważnych rzeczy. Bo one potem wracają do mnie w okropny sposób. Ale jedną rzecz muszę. Ścieżki gorzowskie zawiodły mnie do bibliotecznej willi. Łaziłam sobie tam i się zwyczajnie gapiłam na to, co tam się dzieje. No remont. Willa coraz piękniejsza, wraca do życia. I boję się jednej rzeczy, że znów ktoś powie, że za bardzo barwna jest. Jak  płot grylażowy muzeum przy Warszawskiej. Ja tam nie wiem, ale mnie ta jasna zieleń nie razi. Jakoś często tam jestem, bo przynajmniej raz w tygodniu, to patrzę i mam nadzieję, że Muzeum, znaczy pan dyrektor wyegzekwuje tylko jedno, tych partaczy, co się mienili fachmanami, zmusi do tego, aby płot piękny znów był piękny, w tej grylażowej zielni. Bo coś trochę rdza wychodzi. 
Ale jak znam realizacja różne, w różnych miejscach w Europie, bo o Azji nie wspominam, to właśnie one tak wyglądają. Mają taką pastelową barwę. I czy nam się podoba lub nie, no cóż trudno. Pastel trzeba zaakceptować. Tak jest w przypadku płotu muzealnego. Grylaż, dziś pistacja, no niech będzie. 
A teraz z kulturalnego kątka będzie. Otóż dziś znów jest taka sytuacja, że trzeba biegać z wywieszonym ozorem między instytucjami, tyle wydarzeń jest. I nie jest to Boże broń zarzut, a jedynie słowa uznania, że jednak w na tyle dużym mieście mieszamy, że się dzieje.
Poznamy na nowo Jana Korcza, pierwszego zawodowego malarza w powojennym Gorzowie. Przypomnę tylko, że mistrz Jan nie był przysiadalski, nie lubił się fraternizować, nie zaprzyjaźniał się łatwo i jeśli ktoś poza Juliuszem Piechockim powie o nim dziś, że był przyjacielem, to powie nieprawdę. Będzie nowa książka i ja już się cieszę, bo znam i rozumiem moc słów zaklętych w druk.
No i koncert, no i coś tam jeszcze. Szczegóły w naszej zakładce „Kultura”. Tam jest afisz.
P.S. No i przeżyjmy jakoś ten piątek, 13. 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x