Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Bogny, Walerii, Witalisa , 28 kwietnia 2024

No i nasi znów na fali, tym razem plastycznej!

2015-02-17, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Gratuluję Magdzie Ćwiertni, mojej przyjaciółce małego sukcesu. Bo Magda wykonała kalendarz dla Szybkich Kolei Miejskich w Warszawie i ma wyróżnienie.

Było tak. Siedziałam w domu i walczyłam, nadal walczę z bezgłosem, czyli zapaleniem krtani. Na szczęście draństwo przechodzi. No i miałam włączonego FB. I nagle ding, ktoś mi przysłał informację. A jako, że ja i moje jaskółki słuchaliśmy muzyki, dokładnie suit na wiolonczelę Jana Sebastiana Bacha w wykonaniu Jeana Guihena Queyrasa, to trochę informację zignorowałam. No bo jak on gra I Suitę i jest część sarabanda, to mnie mało co na świecie innego interesuje niż ta muzyka. Podobnie jak gra Mścisław Rostropowicz, Mischa Mayski albo Elena Andreyew, której wykonanie pierwszych trzech suit Bacha słuchałam latem w Paradyżu…

Ale muzyka dobiegła końca i odczytałam wiadomość od Magdy Ćwiertni właśnie. I Magda, jak to mają wszyscy, albo niektórzy artyści, poinformowała mnie, że dostała wyróżnienie za kalendarz, a dokładnie za kalendarz dla Szybkich Kolei Miejskich w Warszawie, ale nic więcej na ten temat nie wie.

No więc od czego jest net. Szukam, na kilka różnych sposobów i nagle, bingo! Jest. Właśnie jury dziewiątego konkursu na najlepszy kalendarz branży TSL, czyli miesięcznika branży transport – spedycja – logistyka ogłosiło wyniki konkursu na najlepszy kalendarz. No i w tym ważnym dla tej branży konkursie, kalendarz Magdy zrobiony na zlecenie Szybkich Kolei Miejskich w Warszawie dostał wyróżnienie. Jurorzy docenili pomysł, wykonanie oraz wkład artystyczny w jego wykonanie. No i na stronie konkursu można zobaczyć stronkę z tego kalendarza. I każdy, kto zna styl i rękę Magdy, nigdy i z niczym tego nie pomyli.

Pamiętam, jak latem byłam u Magdy, a artystka pokazywała mi swoje prace, jak zwykle byłam pod wrażeniem, bo lubię jej prace. Obie uznałyśmy, że czarno-białe wersje są lepsze, ale SKM chciała koloru. Can be. Niech będzie. No i jest.

Ktoś powie, tylko wyróżnienie. Ale niech w takim razie pokaże własne nagrody. No i nie ma.

Dla Magdy to fajna sprawa. Bo paskudny wypadek sprawił, że borykała się z własnym zdrowiem. Bo myślała o wyjeździe z Gorzowa. A tu taki fajny promyczek, tylko, ale i aż wyróżnienie. I słowa uznania za zamysł artystyczny. Bo teraz trend jest taki, że robimy zdjęcia, zapraszamy znane twarze, zatrudniamy fachmanów od wizażu i kreacji i jest. A SKM postawiła na sztukę ilustracyjną czynioną ręką artystki i jednak malutki sukcesik jest. No oczywiście super fajnie jest zgarniać Grand Prixy, ale myślę, że należy się cieszyć i z takich malusich doceniań.

I przy okazji Magdy kalendarza nachodzi mnie taka oto myśl. Prosto jest malować jeden motyw, zmienia się tylko paleta, bo malarz ma dużo zielonego, albo pomarańczowego barwnika i dawaj, coś tam tworzy. Coś tam polega na tym, że ciągle jest to samo, tylko kolor jest inny. Albo nie pod własnym nazwiskiem coś się tworzy, tylko pod pseudonimem i zalicza się komercyjny sukces, ale niechętnie albo wcale się do tego nie przyznaje. To jest gorsze, moim zdaniem, niż właśnie to, co robi Magda. Zawsze się pod swoimi pracami podpisuje. I czy to jest artyzm, jak choćby znakomity obraz pokazujący dachy Barlinka z kotami, czy też obrazy-impresje na temat teatru, czy właśnie kalendarz dla SKM, to zawsze pod nazwiskiem. I dlatego tak bardzo się cieszę, że jury doceniło, choć tylko i aż tylko na specjalne wyróżnienie. Magdzie to było potrzebne. Gratuluję.

A teraz z innego kątka będzie. Mamy taki rok, że wiele instytucji, wiele organizacji obchodzi 70. rocznicę działalności. No tak, bo mija właśnie 70. rocznica polskiej obecności na tych ziemiach, polskiej administracji i działania iluś instytucji. Także i gorzowskiego harcerstwa. Akurat ja chyba nie powinnam na ten temat głosu zabierać, bo jestem tą wredną komendantką, albo raczej tą nieudaczną, która zwinęła sztandar Gorzowskiej Komendy Chorągwi ZHP i oddała ludzi oraz instytucję w zarząd Zielonej Góry. Fakt, dostałam za to Krzyż Zasługi dla ZHP, na mojej komendanckiej odprawie przypięty do zielonego swetra, bo w mundurze tam, znaczy do Warszawy, nie pojechałam. Nie ma z czego być dumnym. Zwyczajnie durna i młoda byłam. Ale myślę, że każdy, kto wówczas znalazłby się na moim miejscu, musiałby się tak samo zachować. Bo innego wyjścia nie było. Zmieniała się struktura ZHP, zmieniała się struktura państwa, przyszło nowe, po zmianie 1989 roku, nowa demokracja. Nowe, znaczy uwłaszczone, prywatne instytucje. Ale ZHP jakoś sobie daje radę i obchodzi 70. Słuszna rocznica. I tylko dla porządku domu przypomnę parę nazwisk, o których warto pamiętać. To przede wszystkim hm Witold Karpyza, to hm Jadwiga Zasadowa, hm Halina Kołosowska, hm Helena Jarczyńska, hm Tadeusz Leśniewski, hm Lucjan Leśniewski, hm Edward Chmiel, hm Alina Błoch, hm Sylwester Kuczyński, hm Jolanta Milcuszek (akurat o Milcusze, bo tak do niej się zwracaliśmy, najciężej mnie się myśli). Odeszli już od nas, i tam na Niebieskiej Polanie, przy Niebieskim Ognisku o nas myślą. A tam na Niebieskiej Polanie, przy innym Niebieskim Ognisku Wojtek Bellon im śpiewa o Majstrze Biedzie i innych cudach Bieszczad

Ale jest nas, harcerzy znacznie więcej. I chyba jednak jakoś poświętujemy naszą harcerską obecność w tym mieście (no ja tu trochę do gorzowskiego hufca przylepiona byłam i nadal jestem). Hm pionierka Renata Ochwat przynajmniej ma taką nadzieję. A każdy kto wie, ile trzeba było włożyć wysiłku w zdobycie tych stopni, instruktorskich i starszoharcerskich, przyzna, że ciężka praca to była. I dzięki temu umiem kilka niepopularnych rzeczy – czytać mapę, latać na azymut, rozpalić ognisko, ugotować jedzenie w dziurze w ziemi, przetrwać zimą w lesie. Bo harcerstwo, choć coraz mocniej niepopularne, to przygoda i dajcie wszystkim im ją przeżyć. I nie jest istotne, czy to ZHP, ZHR, Związek Drużyn Katolickich czy cokolwiek. Harcerstwo uczy fajnych rzeczy. A za kilka dni, 22 lutego obchodzimy, my skauci i skautki całego świata, święto dla nas najważniejsze, dzień Myśli Braterskiej. Ale o tym za czas jakiś napiszę.

P.S. Dziś w FG muzyczne raczkowanie, czyli oryginalne spotkanie z muzyką tych małych i maleńkich oraz ich rodziców. Z muzyką. Jak kto ma małe dziecko i jeszcze nie odkrył raczkowania, to niech odkryje.

P.S. 2. No i senior dances w MCK. Ja nie tancor, ale mówię, że można. No skoro ktoś lubi, to czemu nie?

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x