Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Balladyny, Lilli, Mariana , 30 kwietnia 2024

Ratusz jednak zostaje na miejscu

2015-01-08, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Przynajmniej takie są doniesienia z ratusza właśnie. Jakąś epokę temu oglądałam fantastyczny projekt, bardziej wizualizację, przebudowy magistratowego podwórka, która wyszła spod ręki pewnych znanych gorzowskich architektów. Może czas jest, aby do niej powrócić.

Nie jestem gorzowianką z urodzenia, ani ze szkół żadnych, bo kształciłam się najpierw w małym miasteczku w widłach Obry i Warty, a potem w stołecznym mieście też nad Wartą, tym, w którym koziołki na renesansowym ratuszu Starego Miasta trykają się w południe rogami (i jak tam jestem, to tak się staram zagospodarować czas, żeby choć raz kolejny popatrzeć na nie, bo mnie zwyczajnie wzruszają). I choćby dlatego co niektórzy odmawiają mi, stale, prawa pisania o tutejszej rzeczywistości i komentowania różnych poczynań władzy. Bo, parafrazując poetę, gorzowskość tylko miejscem urodzenia się mierzy. No cóż.

Ale jednak pozwolę sobie znów skomentować pewne decyzje nowego szeryfa, któremu w złośliwcach przydzielam nowe miano – grododzierżcy, co by z byłym szeryfem nie mylić. Oto jego, znaczy grododzierżcy, zamiarem jest wyremontowanie starego budynku urzędu, znaczy tego, co to dziś jest magistratem, dawnym landsberskim bankiem, oraz połączenie z byłym, zabytkowym już Magistratem, z przepiękną salą Rady Miasta. No i super. No i nareszcie. Bo współczesne technologie są takie, że można wszystko. Oczywiście, jeśli się chce. Trochę niepokoi mnie fakt rozpisania kolejnego konkursu na projekt. Bo on już jest. Jakieś lata świetlne temu mój przemiły znajomy, architekt Paweł Sierakowski wespół w zespół z bratem Jackiem opracowali modelowy wręcz projekt, jak można dostosować otoczenie magistratu obecnego, starego i byłej siedziby policji na potrzeby Urzędu Miasta z nowego wieku właśnie. Fakt, minęło wiele lat, trochę dużo wody upłynęło w Warcie, Kłodawce i Srebrnej, coś na pewno się zmieniło.

Ale jednak może nie trzeba ogłaszać nowego konkursu, wydawać jakąś kolejną kasę z magistrackiej kiesy, a poprosić braci Sierakowskich o modyfikację. O ile ona rzeczywiście jest potrzebna. Pamiętam ten projekt. Bo o ile nie zgadzałam się z pomysłem Pawła na oszklenie willi Jaehnego i zamiany przytulnego cały czas budynku na siedzibę Miejskiego Ośrodka Sztuki, bo to w moim myśleniu fanaberia architektoniczna w skali miasta była i nadal jest, to jednak akurat projekt zabudowy, przebudowy magistratu i otoczenia jego w funkcjonalny urząd, przyjazny nam, zwykłym ludziom, uważam za jak najbardziej ciekawy i warty rozważenia. Powtarzam, lata świetlne minęły od tego czasu, kiedy z Pawłem o tym rozmawiałam, ale widzę ten projekt cały czas i uważam, że jest na tyle dobry, że warto znów mu się przyjrzeć. Przyjrzeć i zastanowić. Bo po koniecznej adaptacji miasto może zyskać coś ciekawego. Powstanie inny problem. Parkingów dla samochodów samego grododzierżcy, jego zastępców i innych uprzywilejowanych urzędników. Bo zniknie parking wewnętrzny, bo… Ale to jest do dyskusji i podjęcia ważkich decyzji. Już nie pamiętam, czy w projekcie Pawła były wewnętrzne windy, które dowiozą mieszkańców do odpowiednich wydziałów w starym magistracie oraz w byłej siedzibie policji, ale to akurat jest drobiazg. To tylko niewielka, ważna, ale nie niemożliwa kosmetyka pierwotnego projektu. A, znając osiągnięcia braci Sierakowskich, dla nich to żadna sprawa będzie, zmodyfikować projekt.

Oczywiście to tylko sugestia. Ale może się nad nią warto zastanowić? Po co wydawać kolejną kasę z miasta? Po co, skoro coś już jest i jest to niezłe? Ale oczywiście mogę się mylić i na pewno tak jest. Bo ja to się znam głównie na poezji i przecinkach. No cóż.

Najważniejsze jednak jest to, że wolą nowej władzy ratusz zostaje w starej lokalizacji. Dla mnie dobrze, bo blisko. No i jak dla mnie pytanie otwarte zostaje jedno w tym akurat kontekście. Co więc z Wałem Okrężnym? Ulicą dość zapomnianą i nieco potężnie zrujnowaną na potrzeby nowego projektowanego ratusza? No tego szklanego z lwem i panterą na smyczy oraz wodotryskami na wejście właśnie na Wale Okrężnym? Tylko tyle i aż tyle, że chyba nic jednak. Może więc warto wysłać ofertę do Hollywood, że jak ktoś zechce znów kręcić film o II wojnie światowej, może nawet i o pierwszej, to ma tu plenery idealnie pasujące do rzeczonych tematów. Bo i chaszcze latem są, bo i gruzowiska się znajdą, bo jak ktoś trochę postrzela, to i gruzy z tych czasów też można będzie znaleźć, znaczy wykreować. No bo fachmani od scenografii znakomicie sobie poradzą z liniami energetycznymi, ze światłami współczesnej cywilizacji, a w komputerach nowej generacji cudownie wymażą z krajobrazu zarówno stację paliw, jaki i to okropne coś, co się nazywa Galeria NovaPark, i znakomicie wpasuje im się do wątku ulica św. Jerzego. Może.

A skoro już tak dużo mnie się napisało o Pawle Sierakowskim, to dziś o 17.00 w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Wojewódzkiej imienia Zbigniewa Herberta jest otwarcie jego wystawy. Paweł tym razem pokaże swoje pastele. Wystawa ma wdzięczny i prosty tytuł „Pastele”. Dość przypomnieć, że nie będzie to pierwsza jego wystawa artefaktów niewiążących się z architekturą. Lata temu w Lamusie (wówczas to był Klub Myśli Twórczej Lamus) Paweł również pokazywał swoje prace niewiążące się z architekturą i była to bardzo dobrze oceniona wystawa, więc myślę, że i tym razem będzie też. Widziałam zaledwie kilka prac i to w necie, ale zaciekawiły mnie bardzo mocno. Więc jeśli nie macie pomysłu na popołudnie, to o 17.00 warto do Książnicy zajrzeć.

A tak swoją drogą, to z tymi architektami coś dziwnego jest. Bo swego czasu byli przypięci do desek i różnych instrumentów kreślarskich. Dziś mają ultranowoczesne komputery i wcale nie muszą się nad deską pochylać. Ale od zawsze ciągnęło ich do działań artystycznych. Takich manualnych, jak przy desce. Paweł maluje pastele, taka pozornie łatwa technika, robi też zdjęcia. Fantastyczne fotki robi także Dariusz Górny, szef SARP w mieście na siedmiu wzgórzach, i od czasu do czasu je pokazuje. A ja za każdym takim razem się cieszę, bo mnie to dostarcza wrażeń. I jak tak myślę o dokonaniach architektów, tych pozazawodowych, tych hobbystycznych, to mnie to zawsze zadziwia, w sensie pozytywnym. A potem sobie na jedną lub drugą wystawę przychodzi krasnoludek polski i cię cieszy, bo zwykle i na pewno jest z czego. Pamiętajcie, dziś o 17.00 w książnicy przy ul. Kosynierów Gdyńskich, a tak po prawdzie przy ul. Sikorskiego 107, choć wejście jest od Kosynierów, wystawa Pawła Sierakowskiego. Trzeba zobaczyć. Ech tam, trzeba, zwyczajnie warto.

P.S. Miało być jak zwykle o czymś innym, ale jak zwykle wyszło o rzeczywistości. No cóż. Poza tym dziś o 16.00 w Klubie Zodiak przy ul. Słonecznej koncert połączonych sił chórów Kalina i Cantare oraz zespołu Elora. A o 19.00 w Teatrze Osterwy spektakl „Amoroso”. Czyli jest co wybrać dla siebie na ten wieczór.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x