2024-02-02, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Od kilku dni zbieram opinie ludzi, którym przyszło przyjechać późną porą na gorzowski dworzec. Powiedzieć – wyklinanie, to mało powiedzieć.
Zadzwonił do mnie jeden z przemiłych znajomych, bo furia po zderzeniu z tym czymś, co powstaje przy dworu była tak duża, że musiał się wygadać. Człowiek, który nie używa wulgaryzmów kipiał wprost. Okazuje się, że genialny plan przebudowy ulicy Dworcowej w deptak skutecznie odciął podróżnych od możliwości podjechania taksówką. Potem dostałam sms od znajomej, która przyjechała na chwile do miasta, w którym nie była z dziesięć lat. Idzie to tak: No pogratulować, nie dość, że brzydkie, to jeszcze niedostępne…. Bo jak pociąg w końcu przyjedzie, to i tak nie ma jak się dostać do centrum. Takich głosów jest zresztą coraz więcej. Ludzie zwyczajnie dostrzegają to, przed czym ostrzegali praktycy w podróżowaniu.
Sprawdziłam sobie zatem, jak się można dostać tramwajem. Można raz na godzinę, w czasie kompletnie nieskorelowanym z jakimkolwiek pociągiem od 6 rano do 17.00. Nie wiem, po co i komu ten tramwaj potrzebny, bo nim do dworca nikt nie dojeżdża. Mamy zatem kolejny wydumek, który absolutnie nie służy mieszkańcom. Nie służy podróżnym, nie służy nikomu. A kiedyś to było jednak ładne miasto…
A tak z innego kątka, jaka śliczna koincydencja cyfr w dacie. Lubię takie symetrie.
Renata Ochwat
Ps. Mija 600 lat od chwili, gdy na polach należącej do Gorzowa wsi Glinik odbyła się druga tura rokowań w sprawie przebiegu granicy polsko-marchijskiej. Zdaniem strony polskiej, granica ta biegła środkiem Warty. Zdaniem marchijskiej dokładnie za wsią Brzozowiec w stronę Polski.
Bardzo długi tegoroczny majowy weekend powoduje, że mnóstwo ludzi wyjeżdża w różne zakątki. I bardzo dobrze.