2018-03-06, @forum gorzowian
Korzystając z okazji, chciałam nawiązać do artykułu Renaty Ochwat „Może ogarnąć coś na kształt obrzydzenia”. Zgadzam się z autorką całkowicie. Mnie też, patrząc na nasze Miasto, ogarnia czasami obrzydzenie. Wysypisko śmieci, które autorka zauważyła na skarpie na Dolinkach, istnieje od zawsze. A sprzątane jest, gdy ktoś sobie o tym miejscu przypomni, chociażby z okazji „Sprzątania Świata”. Nie wiem, czy mówimy o tym samym miejscu, ja mam na myśli okolice schodów prowadzących z Widoku do Filharmonii. Szkoda, że miejsce, które jest jakby nie było miejscem reprezentacyjnym, tak wygląda. Z przodu blichtr, z tyłu śmietnik.
Serce mnie boli, gdy patrzę na degradację Parku Kopernika. To było kiedyś naprawdę przyjemne miejsce. Najpierw przecięto park drogą, a potem zapuszczono go całkowicie. Nikt tam nie sprząta pozostałości roślinnych w postaci liści. To ma znaczenie nie tylko estetyczne, ale też niejako higieniczne, ponieważ to w resztkach roślinnych zimują patogeny, które potem na wiosnę atakują drzewa. I na takie zaniedbanie nie ma wytłumaczenia, że nie ma pieniędzy - przecież to nieduży wydatek. O drzewa w Parku Kopernika nikt nie dba - one giną z braku odpowiedniej pielęgnacji. A jak zginą, to nie ma nowych nasadzeń. No i trzeba dodać wszechobecny brud w postaci śmieci.
Patrzę na to moje miasto i widzę jak, w wielu miejscach przewalają się śmieci z pojemników na odpady, które są albo za małe (pojemniki), albo za rzadko opróżniane. A te pojemniki stojące na chodnikach, ulicach i gdzie popadnie. I to dotyczy zarówno terenów miejskich, jak i należących do innych właścicieli (spółdzielnie mieszkaniowe, wspólnoty). Przecież Świat już dawno wymyślił altanki, w których można ukryć takie nieprzyjemne widoki, nie mówiąc już o podziemnych pojemnikach na odpady.
A ze śmieciami latającymi wszędzie i otwartymi pojemnikami na odpady i koszami na śmieci wiąże się też następna sprawa poruszona w artykule, czyli nadreprezentacja szczurów (a ja jeszcze dodam ptaków - tych nieprzyjemnych). Oczywiście „dokarmianie” kotów, ptaków i innych zwierzątek też ma z tym wiele wspólnego. Po prostu z uwagi na dostępność pożywienia szczury mnożą się jak to szczury w dobrych warunkach. I w tym jednym wypadku wezmę stronę Miasta - sami sobie jesteśmy winni – „dokarmiany” szczury i dlatego tyle ich jest. I będzie jeszcze więcej, żadna wcześniejsza deratyzacja nie pomoże. A może szczurołap :)?
W wersji papierowej „Echa Gorzowa” przeczytałam artykuł "Korkowce, tulipanowce, cypryśniki i inne”. Czy autorka jest pewna, że te wszystkie wymienione drzewa jeszcze rosną i mają się dobrze?. Przecież nikt się nimi nie opiekuje. Poważne moje zaniepokojenie budzi fakt, że dwa cypryśniki błotne, które rosną nad Kłodawką, są oznaczone czerwoną farbą i ponumerowane. A z Miasta nie popłynął jednoznaczny sygnał, że te drzewa nie będą wycinane. W Radiu Gorzów, gdy ten temat był poruszany, usłyszałam jedynie, że prowadzona jest inwentaryzacja drzew, bo będzie tam ścieżka rowerowa. A uprzedzając temat - ścieżka rowerowa nie musi być betonowa czy asfaltowa. I nie trzeba też wycinać drzew, celem zbudowanie ścieżki rowerowej. Przecież każdy rowerzysta i biegacz wie, że lepiej się jeździ czy biega w zacienionym miejscu, a latem to wręcz tylko w takim miejscu można to robić.
Pozdrawiam
Margot
List otwarty do Jana Kaczanowskiego - przewodniczącego Rady Miasta Gorzowa i Grażyny Wojciechowskiej - radnej Miasta Gorzowa.