2014-12-19, @forum gorzowian
Obserwujemy życie osiedlowe – czasami bierzemy w nim udział. Widzimy ludzi dźwigających pod koniec tygodnia setki kilogramów żarcia! Część z tego ląduje w śmietnikach – częścią dokarmiane są zwierzęta i ptactwo osiedlowe. Resztę spożywają mieszkańcy osiedla. Proponuję zmianę proporcji – nie wyrzucajmy jedzenia do śmietników. Również dokarmianie ptaków i osiedlowych zwierząt jest dwuznaczne - na trawnikach leżą kości, kawałki mięcha czy chleba - raj dla szczurów!
W ogólnopolskich mediach pojawiają się apele o zbiórkach żywności i o jej marnotrawieniu. Apele szczytne. Jednak mało skuteczne – zebrana żywność i środku trafiają nie wiadomo gdzie. Dlatego takie akcje budzą kontrowersje.
Proponujemy utworzenie (pod patronatem EchaGorzowa?) ruchu pomocy sąsiedzkiej. Bez „kierowników, prezesów, skarbników, zbieraczy i rozdawców dóbr”! Proponujemy akcję sąsiedzką – „ZAPYTAJ SĄSIADA – MOŻE NIEDOJADA?” No, bo kto wie najlepiej jak się powodzi bliźnim – jak nie sąsiad? Wykorzystajmy nasze sąsiedzkie zainteresowanie bliźnim do pomagania im! I jeżeli nasze relacje z sąsiadami są „takie sobie” – to jest okazja, aby je naprawić – zaproponujmy im wymierną pomoc – w postaci ofiarowania nadmiaru jedzenia. W większości wypadków zyskamy wdzięczność. I zróbmy to anonimowo – brania podarunków także się trzeba uczyć.
Uszanujmy godność sąsiadów – niech nasza pomoc będzie szczera i pełnowartościowa – nie wieszajmy na drzwiach sąsiada śmieci!
P.S. Wiem z doświadczenia co czuje głodny człowiek patrząc przez okno jak sąsiad resztę swojego niedzielnego obiadu ofiaruje ptakom i kotom! Miałem ochotę przegonić te stwory i sam zjeść…
R.Ł.
List otwarty do Jana Kaczanowskiego - przewodniczącego Rady Miasta Gorzowa i Grażyny Wojciechowskiej - radnej Miasta Gorzowa.