Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Zakład Gospodarki Mieszkaniowej »
Marka, Wiktoryny, Zenona , 29 marca 2024

Konflikt interesów czy podwórkowa gra wyborcza?

2014-08-26, Zakład Gospodarki Mieszkaniowej

Gorzowskie śródmieście wymaga pilnego remontu w różnych obszarach.

medium_news_header_8484.jpg

Poczynając od rewitalizacji kamienic, poprzez remonty ulic i chodników, a na podwórkach kończąc. I co do tego nikt nie ma wątpliwości.

Największym kłopotem takiego stanu rzeczy są wieloletnie zaniedbania. Przykładem może być tu podwórko o powierzchni siedmiu tysięcy metrów kwadratowych, otoczone 25 budynkami (517 mieszkań) w kwartale ulic Mieszka I, Krasińskiego, Dąbrowskiego i Mickiewicza. Jak opowiadają starsi mieszkańcy, od przynajmniej ćwierćwiecza największym problemem jest brak odpływu wód opadowych.

- Kiedy Niemcy budowali tu kamienice przed wojną zrobili odpowiedni odpływ w kierunku Kłodawki i ta koncepcja sprawdzała się do chwili wybudowania Polmozbytu przy ul. Krasińskiego – opowiada jeden z mieszkańców Czesław Tarczyński. I mówi dalej, że kiedy dodatkowo postawiono od strony ul. Dąbrowskiego mury oddzielające podwórko od nowych budynków woda całkowicie straciła swoje ujście, gdyż znajdujące się na podwórku zamulone piaskiem studzienki nie są w stanie jej przyjąć.

Mieszkający w tym rejonie do 1989 roku radny Marek Surmacz wspomina, że administracja zabudowując przestrzeń stwarzała sama problemy, z którymi do dzisiaj się nie uporała.

- Moim zdaniem należy odpowiednio utwardzić teren i przekierować wody deszczowe w sposób kontrolowany, tak żeby spływały w kierunku ulicy Krasińskiego lub Dąbrowskiego – uważa.

Jak przypomina obecny dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej Paweł Jakubowski, w ostatnim czasie jeden problem udało się rozwiązać.

- W 2011 roku rozpoczęliśmy realizację inwestycji, wykonaliśmy instalację deszczową od strony ulic Mieszka I i Mickiewicza, a w zeszłym roku dokończyliśmy te zadanie. Całe odprowadzenie wody z budynków zostało poprowadzone w ziemi – zaznacza.

- I za to administracji dziękujemy – kontynuuje Czesław Tarczyński. – Teraz pilnie trzeba zrobić coś z gromadzącą się wodą na podwórku, gdyż w trakcie porządnych deszczów mamy tu utrapienie – podkreśla, z czym zgadzają się inni mieszkańcy. Jedna z nich powiedziała wprost, że po ulewie jak nie przyjdzie porządne słońce, bardzo długo trzeba zmagać się z błotem.

Rzeczywiście, kiedy zajrzy się na wspomniany plac widać mnóstwo nierówności, nie najlepszym pomysłem była swego czasu próba utwardzenia terenu za pomocą gruzu. W tej chwili podłoże podwórka przypomina rozszalałe fale Dunaju, a ziemia nie jest w stanie wchłaniać wody.

- ADM doskonale zna temat, wielokrotnie nawet próbował coś zrobić, lecz bardziej skupiał się na rozprowadzaniu wody, a nie jego odprowadzaniu. Dlatego dla nas najcięższe chwile są wtedy, kiedy synoptycy zapowiadają burze - mówi Ewa Anańko, która od wielu lat jest zaangażowana w tę sprawę i ciągle wierzy, że temat uda się rozwiązać jak najszybciej.

Dyrektor Jakubowski przyznaje, że po dużych opadach deszczu na podwórku gromadzą się jeszcze zlewiska, dlatego trzeba szybko dokończyć inwestycję. Żeby rozwiązać problem z wodami opadowymi należy wykonać niwelację całego terenu, a jest to spory koszt, w granicach 900 tysięcy złotych.

Zdaniem Czesława Tarczyńskiego przedstawiony projekt nie gwarantuje jednak dobrych odpływów wody opadowej, nawet po wykonaniu wszystkich prac remontowych.

- Wody będą zalewały fundamenty kamienic – przestrzega, czym zdziwiony jest Paweł Jakubowski. Nie rozumie, dlaczego w tej chwili pojawiają się opinie, jakoby projekt nie gwarantował solidnego przygotowania terenu pod przyjmowanie wód.

- Przecież dokumentacja została wykonana z zachowaniem wszelkiej staranności i znajomości tematu przez projektanta z odpowiednimi uprawnieniami. Nie po raz pierwszy okazuje się, że w Polsce najwięcej mamy lekarzy i budowlańców, z których większość potem jednak nie chce brać odpowiedzialności.  Mogę zapewnić mieszkańców, że projekt jest właściwy. Po wyrównaniu terenu część zostanie wyłożona kostką brukową, pojawią się połacie zieleni a woda będzie odprowadzana przez odpowiednio wykonane odpływy w kierunku ulic. Gwarantuję, że nie będą już zalewane piwnice czy podmywane budynki, naprawiony zostanie też wjazd – tłumaczy dyrektor Jakubowski.

Szansa na porządny remont pojawiła się w kwietniu tego roku. Prezydent Tadeusz Jędrzejczak wniósł pod obrady rady miejskiej uchwałę przeznaczającą 1,2 mln zł na remont wspomnianego podwórka. Pieniądze te zostały wcześnie zaoszczędzone na przetargu na przebudowę ulicy Dekerta. Radni uznali jednak, że lepiej będzie przeznaczyć tą nadwyżkę na łatanie gorzowskich ulic. Teraz są za jak najszybszym… remontem.

- Problemem było to, że prezydent nie omówił tej sprawy z radnymi, a także przedstawił projekt, co do którego zastrzeżenia mają sami mieszkańcy – tłumaczy Jerzy Sobolewski, przewodniczący Rady Miasta. – My jesteśmy gotowi jak najszybciej zagwarantować fundusze na remont tego podwórka, ale najpierw musi być przygotowany odpowiedni projekt, uwzględniający obawy mieszkańców – uważa. Dyrektor Jakubowski nie widzi jednak powodów, dla których zmianie miałby ulec obecny projekt.

Przewodniczący Sobolewski nie kryje również rozczarowania wobec prezydenta za list, jaki wysłał do mieszkańców m.in. wspomnianego kwartału, w którym to przypomniał, że prace nad jego zagospodarowaniem rozpoczęły się już w 2007 roku. To wtedy zniknęły blaszane garaże i komórki.

„(…) W bieżącym roku, gdy tylko pojawiły się oszczędności z przebudowy ulicy Dekerta postanowiliśmy zakończyć realizację tego projektu. Dotyczy to wykonania prac ziemnych, które powstrzymałyby powstawanie zlewisk wody na podwórzu podczas opadów deszczu. Pojawiłyby się nowe wewnętrzne drogi i chodniki, parkingi dla 40 samochodów, plac zabaw i dużo zieleni. Cały teren byłby oświetlony i monitorowany. Koszt tej inwestycji przewidzieliśmy na 1 mln 200 tys. zł. Radni Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości podczas sesji, która odbyła się 30 kwietnia br. nie zgodzili się na realizację tego obywatelskiego projektu, który byłby kolejnym, jakże istotny elementem w zagospodarowaniu centrum miasta (…). – napisał prezydent.

Wywołani do tablicy radni PO i PiS przypominają, że już w 2002 roku prezydent obiecywał umieszczenie tej inwestycji w planie rzeczowo finansowym. – I miał wówczas w całości radę miasta po swojej stronie. Mógł przeforsować każdy temat, ale nic nie uczynił, a teraz twierdzi, że to radni są najgorsi, bo nie zgodziliśmy się na przekazanie pieniędzy na remont – denerwuje się Jerzy Sobolewski.

Nieporozumienia na linii miasto-opozycja bierze się z tego, że choć koncepcja funkcjonalno-przestrzenna zagospodarowania podwórza jest znana wszystkim zainteresowanym, to nie wszyscy go w tej chwili akceptują. W ocenie niektórych starszych mieszkańców bezsensem jest budowanie na przykład placu zabaw, skoro podobny znajduje się 100 metrów dalej przy ul. Dąbrowskiego.

- Pokornie chciałbym prosić o zweryfikowanie planu. Pod naszymi oknami mają stanąć ławeczki i oświetlenie. Jesteśmy pewni, że to miejsce szybko opanują osoby spożywające alkohol i robiące hałas.  Podobnie będzie na placu zabaw. Dzieci szybko zdewastują urządzenia. Jesteśmy starszymi ludźmi i chcielibyśmy w spokoju dożyć ostatnich swoich dni – dodaje Czesław Tarczyński.

Inne zdanie mają młodsi mieszkańcy, zwłaszcza mający małe dzieci czy młodsze rodzeństwo.

- Kiedy jest ciepło na podwórku pojawia się mnóstwo dzieciaków i za bardzo nie mają one pomysłu co robić. Tu naprawdę mieszka ich dużo i warto zrobić  ten plac – mówi młody ojciec, mieszkaniec ul. Mickiewicza. Do dyskusji włącza się także młoda dziewczyna. – Mam młodszą siostrę, która czasami chodzi na ten plac dalej, ale tam niewiele jest. Dwie huśtawki, piaskownica, jakieś parę drabinek. Uważam, że mamy mnóstwo miejsca i plac powinien powstać – dodaje.

Kilku innych mieszkańców, których zapytaliśmy co jeszcze widzieliby na tym podwórku odpowiedziało zgodnie: małe parkingi, tak żeby uporządkować sprawę stawiania aut. I projekt to przewiduje. Zaskoczenia negatywną oceną projektu przez niektórych mieszkańców, nie kryje wiceprezydent Gorzowa Ewa Piekarz, która przypomina, że przygotowanie koncepcji oparto na szerokich konsultacjach.

– I kiedy wszystko zostało przygotowane nie było sprzeciwów. Trochę rozumiem różne interesy młodszych i starszych mieszkańców, ale jako miasto służymy całej społeczności lokalnej, nie wybranym osobom. Propozycja zagospodarowania podwórka odnosiła się wprost do złożonych propozycji mieszkańców, które spływały do administracji. Uważam, że zrobiliśmy wszystko, żeby zaspokoić oczekiwania i tych młodszych i starszych. Jeżeli nie ożywimy tego podwórka spotkamy się z zarzutami, że jest tam pustynia – tłumaczy pani prezydent.

A dyrektor Jakubowski dodaje, że wszelkie propozycje składane przez mieszkańców są zapisane w protokołach z posiedzeń wspólnot mieszkaniowych.

- Zresztą zwróćmy uwagę na propozycje składane przez gorzowian w ramach budżetu obywatelskiego. Niemal wszędzie, gdzie są duże podwórka mieszkańcy chcą budować place zabaw, a nie chodzić z dziećmi gdzieś kilkaset metrów dalej. To samo dotyczy ławeczek. Skoro są ładne podwórka to dlaczego nie ma być ławeczek, żeby sąsiadka mogła usiąść z sąsiadką i spokojnie porozmawiać…

Robert Borowy

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x