2020-04-03, Komentarze na gorąco
W czasach szalejącej zarazy, można osiągnąć bardzo wiele bardzo prostymi środkami.
Przede wszystkim w zakresie ograniczenia rozprzestrzenia się koronawirusa. Wprowadzone do tej pory zakazy i nakazy są słuszne, choć niektóre zdają się być nie do końca zrozumiałe, jak chociażby obowiązkowe separowanie na ulicy małżeństw, które większość czasu spędzają razem, dzieląc łoże, stół, lodówkę, umywalkę, muszlę klozetową, a nawet ocierając się o siebie i dotykając nawzajem. Ale na ulicy muszą być dla siebie obcy, bo fizyczna bliskość może kosztować ich nawet pięć tysięcy złotych. Nie wiem tylko czy od osoby, czy od pary?
Wracając jednak do sposobów ograniczenia rozprzestrzeniania się zarazy, nie rozumiem także dlaczego nie zarządzono do tej pory obowiązkowego chodzenia w rękawiczkach i maseczkach. Tym bardziej, że wszyscy przyznają, iż zarażonych jest dużo, dużo więcej niż przebadanych i stwierdzonych przypadków. Niektórzy eksperci od epidemii wręcz twierdzą, że zarażonych jest nawet dwa razy więcej niż wskazują na to przeprowadzone testy, których najwyraźniej jest za mało. W maseczkach byłoby więc znacznie mniej tego zarażania i łapania zarazy, o czym głośno mówią zaprawieni w bojach z wirusem chińscy specjaliści, ale i polscy lekarze upominają się o to. I nie powinien być tu problemem brak maseczek, bo przy odpowiednim administracyjnym i produkcyjnym działaniu można w ciągu tygodnia uszyć i zarzucić kraj milionami najprostszych osłon na usta i nos, żeby z zapasem starczyło dla każdego. Także rękawiczki da się wyprodukować… Tylko ktoś musi bardzo chcieć to zrobić.
Może jednak łatwiej zakazać chodzenia parami? Nawet jeśli para z jednego talerza je, śpi pod jedną kołdrą i w ogóle stanowi jedność w swoim domu.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.