2014-08-11, Komentarze na gorąco
Umowa między AWF-em a miastem w sprawie przekazania obiektów sportowych stała się faktem.
Wbrew różnym opiniom i oporom AWF oddał miastu za darmo przystań wioślarską na Fabrycznej oraz sprzedał halę sportową w parku Słowiańskim i stadion przy Wyszyńskiego. Największe opory miał minister skarbu, bo 7 milionów było mu za mało i przekonały go dopiero argumenty rektora prof. Jerzego Smorawińskiego, że darowizna i sprzedaż, to elementy większej całości. Bo chodzi tu przecież o dokończenie remontu budynku fizjoterapii, bez czego trzeba byłoby w drugiej połowie przyszłego roku oddać wielomilionową dotację unijną już wykorzystaną na tą niezbyt fortunną inwestycję z powodu bankructwa wykonawcy. A to mogłoby poważnie zagrozić finansom i dalszemu bytowi macierzystej uczelni.
To stąd m.in. wzięła się otwartość rektora J. Smorawińskiego na pomysł „działań na rzecz wyodrębnienia ze struktur AWF gorzowskiego Wydziału Kultury Fizycznej i usamodzielnienia go w formule akademickiej szkoły wyższej, a docelowo – Akademii Gorzowskiej.” A usamodzielnienie gorzowskiego wydziału będzie mogło nastąpić dopiero po zakończeniu i rozliczeniu tej inwestycji, która wzbogaci majątek przyszłej akademickiej szkoły wyższej, która stanowi pośrednie ogniwo miedzy wyższą szkołą zawodową a akademią. Do akademii potrzebny jest drugi wydział z prawem do doktoryzowania, bo jeden już jest. I tu pojawia się poważny problem, gdyż samodzielnie gorzowska akademicka szkoła wyższa będzie dochodzić latami. Ale przy wsparciu władz z pewnością potrwa to krócej niż na PWSZ, gdzie o doktoryzowaniu mogą na razie pomarzyć. Owszem, PWSZ ciągle się rozwija i idzie do przodu , ale jakby wzdłuż i wszerz a mniej do przodu. I nie widać żadnego otwarcia na AWF, czyli chęci zbliżenia i ewentualnego połączenia.
Można się jedynie domyślać, że nie tyle przeszłość i rodowód są tu przeszkodą, a nawet osoba prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka i jego działania, co raczej osobiste i grupowe ambicje ludzi pracujących na PWSZ i blisko z tą uczelnia związanych. W ich, wcale nieoczywistym dla wszystkich mniemaniu, PWSZ za dużo ma tu stracenia, za mało zaś do zyskania. A wraz z uczelnią przed wszystkim stracić mogą oni. Przedkładają więc interes własny nad interes miasta i regionu. I tego nie potrafię zaakceptować, choć rozumiem motywy działania. Tym bardziej, że prezydentowi także zdarza się pobłądzić w tym wspieraniu AWF i oszczędzaniu na PWSZ.
Tak wiec w kierunku gorzowskiej akademii płyniemy halsem, choć można byłoby popłynąć w miarę prosto.
Leszek Zadrojć
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.