2014-07-09, Komentarze na gorąco
O nieszczęsne śródmieście i zginienia bliskie, gdzie ani ludzi darzą, ani gościnność ma miejsce. Jeno pędem zbiegać trzeba.
Tak sobie pomyślałem trawestując słowa wieszcza przechodząc z konieczności w upalne lipcowe przedpołudnie przez centrum miasta, kiedy zobaczyłem nasza bimbę z lodami zamkniętą na cztery spusty.
No bo jakże to tak?! Wakacje, lipcowy dzień, słońce praży niemiłosiernie, dookoła całkiem sporo ludzi, szczególnie młodych i jeszcze młodszych, a tu nie sprzedają lodów… Ano nie sprzedają, do godz. 12.00. Czynne, jak głosi na drzwiach wywieszka, od 12.00 do 19.00. Toż to jakieś biznesowe horrendum… Ktoś najzwyczajniej w świecie nie chce tu zarabiać pieniędzy, kiedy jest najbardziej stosowny ku temu czas i miejsce. Tym bardziej, że przed południem z reguły ruch jest tu jeszcze całkiem spory, a po 16.00 życie zamiera, gdy zamykają urzędy, banki i inne instytucje mniej lub bardziej tu niepotrzebne.
Wcale mnie więc nie zdziwi, kiedy za parę miesięcy bimba znowu na dłużej zamknie swoje drzwi i okna, bo motorniczy nie wyjdzie na swoje. Z takim podejściem do handlu, i to latem lodami, biznes nie może się udać w pełni albo wcale. Ale tak to już jest dziwnie jakoś u nas, że nawet jak jaki pojawi się dobry pomysł, to na ogół gorzej jest z jego wykonaniem.
Co prawda nie mój biznes i nie moje lody, ale śródmieście jest moje i bimba też jest jakby nasza. Acz, tak po prawdzie, na takie bimbanie niewiele mogę poradzić.
Jan Delijewski
P.S. Tak na wszelki wypadek podaję, że poetycka inspiracja pochodzi z „Odprawy posłów greckich” Jana Kochanowskiego. Gdyby ktoś nie wiedział, bo dzisiaj w szkołach nie uczą przecież wszystkiego.
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.