2014-05-13, Komentarze na gorąco
Ale ze mnie głąb i kiep! Olśniło mnie, kiedy napatrzyłem się do znudzenia na te różne twarze śmiejące się do mnie z bilbordów, słupów ogłoszeniowych i witryn sklepowych.
Przecież nieważne jest kogo wybieramy, ważne co wybieramy. Najważniejsze bowiem w wyborach jest to, co za tym kandydatami stoi. I kto im każe przed nami stać, i często w twarz nam się śmiać. To przecież oczywista oczywistość.
Czyż nie śmieją się z nas ci kandydaci z pierwszego, drugiego, a nawet trzeciego szeregu politycznej ligi? Kiedy obiecują gruszki na wierzbie, dobre drogi i szybkie kolejowe połączenia, darmową naukę i wszechstronną edukację, krótkie ścieżki leczenia i dostęp do zdrowia, pracę i lepszą płacę oraz szczęście i beztroskę na emeryturze… A jak komuś będzie mało, to jeszcze w ulgach z podatków mu się dołoży. A poza tym bardziej zajmują się sobą nawzajem niż nami. I wszystko za jeden nasz głos, bo to może być ten głos na wagę podróży do Brukseli. A przecież z nimi lub bez nich i tak to wszystko będzie albo i nie będzie. Więc im chodzi tylko o to, żeby to oni właśnie przy tym byli. Oczywiście przy władzy, na stanowiskach, żeby bardziej im niż nam dobrze było, kiedy będą tak w ogóle.
Stąd te słowa, deklaracje, obietnice, a nawet strachy i urojenia. Ot, takie wyborcze dmuchawce, latawce, wiatr… To tylko słowa, niesione politycznym wiatrem, z których zawsze się później można wykpić, wytłumaczyć, zdystansować, zdmuchnąć w zapomnienie. Dlatego człowiekowi uwierzę, ale nie politykom już nie wierzę. Dla nich najważniejsi są oni sami. Bez nich przecież nic nie może się zdarzyć. Zawsze i wszędzie są oni.
Przyznaję, jako społeczeństwo nadaję się tylko do wymiany. Żaden reset już w grę nie wchodzi.
Leszek Zadrojć
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.