Coś przecież za tym zakrętem być musi

2014-04-10, Komentarze na gorąco

Idea budżetu obywatelskiego jest niemal wspaniała. Pomysł jego zaszczepienia na grunt gorzowski bardzo dobry.

Jednakże jego realizacja jest właściwie kompromitująca, bo przypomina działanie typowo po polsku – świetny pomysł, organizacja w ostatniej chwili, przygotowania na kolanie, a później jakoś to będzie. Bo przecież być musi… Jak w piosence z filmu o drodze, za zakrętem…

I jest! Zgłaszane są drobne inwestycje za tysiące złotych, ale i pojawiają się także projekty za miliony; listy projektów poddawanych ostatecznie pod głosowanie tworzą urzędnicy; głosować mogą niemowlaki i przedszkolaki, którymi kierują obywatelskie cwaniaki; zaś do realizacji trafiają inwestycje mające poparcie niespełna 200 mieszkańców, podczas gdy przepadają oczekiwania podpisane przez tysiące gorzowian, bo tak zdecydowali radni-urzędnicy. I tak z pięknej idei zrobiło się wcale niepiękne działanie, po którym pozostają owszem jakieś place zabaw czy drogi, ale jeszcze więcej żalu, niesmaku i rozgoryczenia.

Wszyscy, z radnymi i prezydentami na czele dobrze o tym wszystkim wiedzą, są nawet oficjalnie zgłoszone kilka miesięcy temu projekty zmian w regulaminie budżetu obywatelskiego, ale nic się nie dzieje. Radni swoim zwyczajem czekają i oglądają się na prezydenta oraz jego ludzi, którzy mogą się tym zająć, ale wcale przecież nie muszą. Bo przecież to nie prezydenta inicjatywa, dla którego zresztą, jak sam publicznie mówi, cały budżet jest obywatelski. Dlatego m.in. szczędzi na ten tzw. obywatelski miejskiego grosza, bo co to są dwa miliony przy kilkuset milionach wszystkich wydatków. I nie zanosi się tu na zasadniczą zmianę, chociażby w kierunku tego, co dzieje się Zielonej Górze, gdzie mieszkańcy, ale i indywidualni radni dzielą tych obywatelskich milionów znacznie więcej.

Ale wytrzymamy, poczekamy, coś przecież za tym zakrętem być musi…

Na pewno będą wybory!!!

Jan Delijewski