2014-04-12, Komentarze na gorąco
Barbarzyńców mamy w mieście!
Już raz o tym pisałem. Barbarzyństwem jest bowiem brak elementarnego szacunku do tego co jest historyczną spuścizną lub w inny sposób stało się cenne, wartościowe. Odnosi się to zarówno do zabytkowych kamienic na Dąbrowskiego i Łokietka, jak i do naszej przyrody. Gorzowskiej przyrody.
Jeszcze dwa lata temu o tej porze roku na drodze do biurowca Stilonu przy ul. Walczaka kwitły piękne drzewa. Nie wiem co to były (są?) za one. Nie znam się na mniej pospolitych drzewach. Jednak pięknie kwitły, co widać na zdjęciu z lewej strony. Teraz nędznie wyglądają demonstrując zamiast kwiecia sterczące kikuty, co widzimy już po prawej stronie tak zmontowanego zdjęcia. Komuś najwyraźniej to biało-czerwone kwitnienie mocno przeszkadzało.
Tylko dlaczego?!
Nie rozumiem i nawet nie próbuje zrozumieć, bo zaraz mi się przypomina wycinka klonów na Chrobrego…
Deja
P.S. Tymczasem pod moim blokiem rośnie ogromna topola, zwana chwastem przez leśników. Najpierw wiosną tak pyli, że do płaczu doprowadza alergików. Latem zaś wyrzuca miliardy puchowych farfocli, które wciskają się najdrobniejszą szczeliną do mieszkania, gdzie fruwają i osiadają w każdym zakątku. I nic nie można z nią zrobić, bo dla urzędników to niemal skarb narodowy…
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.