Panu prezydentowi do przemyślenia przy śmietniku

2014-02-18, Komentarze na gorąco

Śmieciowy galimatias trwa w najlepsze. Prezydent Tadeusz Jędrzejczak przyznał w telewizji Teletop, że z segregacją nie jest u nas dobrze.

Delikatnie rzecz ujmując. Zapowiada dodatkowe oznakowania pojemników, ale od kolorowych kubłów już się odżegnuje, bo „nikt nikomu nie obiecywał i tego nigdzie w Polsce nie ma”. Winni są więc mieszkańcy, jak można domniemywać, bo zadeklarowali selektywnie zbierać śmieci a jednak tego nie robią.

I na tym polega problem. Nasz wspólny problem, panie prezydencie. To prawda, iż nikt nie obiecywał kolorowych kubłów. Bo to, że powinny być one kolorowe jest dla mnie nazbyt oczywiste, by je jeszcze obiecywać. Zaś obiecywane dodatkowe szlaczki czy nalepki nie na wiele tu się już zdadzą, gdyż demoralizacja zaszła za daleko i wszyscy oczekują zasadniczej zmiany, a nie delikatnego podkolorowania tej naszej czarnej rzeczywistości. Zresztą, Niemcy są tu dobrym przykładem – dobrzej pomyślanej organizacji i edukacji. A mniejszy lub większy bałagan ze śmieciami w Polsce nie usprawiedliwia naszego gorzowskiego bałaganu.

Panie prezydencie, ja naprawdę chcę segregować śmieci i wrzucać je do odpowiednich pojemników, ale proszę mi to umożliwić. Myśli pan, że będę wyrzucał śmieci w stroju roboczym i rękawicach, by się nie pobrudzić szukając właściwego kubła, świecąc przy tym latarką wieczorową porą? A tak to dzisiaj właściwie powinno wyglądać. Nie mogę także edukować wnuków w wieku przedszkolnym, bo czytać jeszcze nie potrafią, choć na kolorach znakomicie się już znają. Zresztą, dorośli w śmieciach tak się pogubili, że czego ja mogę chcieć od wnuków…

Panie prezydencie, panu jest łatwiej, bo jako posiadacz domu jednorodzinnego zna pan zapewne na pamięć położenia swoich kubłów na śmieci. Nie musi się pan więc trudzić, nie może się pan też pomylić. Mnie jest znacznie trudniej, jako mieszkańcowi bloku na jednym z gorzowskich osiedli. Nigdy nie wiem gdzie jaki kubeł w danej chwili stoi, co widać na prezentowanym zdjęciu. Jeśli zaś nie wiem co i gdzie wrzucam, to po co mam wcześniej swoje odpadki dzielić i segregować, skoro i tak nie wiem gdzie je później wrzucić?

Panie prezydencie, rozumiem, że w umowie z obecną firma zajmująca się wywozem śmieci niewiele można zmienić. Wkrótce jednak będą rozpisane nowe przetargi na wywóz śmieci z miasta. Co stoi na przeszkodzie, żeby w specyfikacji istotnych warunków zamówienia zawrzeć wymóg podstawienia kolorowych kubłów? Nawet jeśli będzie to parę groszy więcej kosztować. To się jednak wszystkim nam opłaci, na pewno więcej na tym zyskamy niż stracimy. Proszę tylko nie mówić, że nie można, nie ma potrzeby, nie da rady itd. Jestem przekonany, że da się zrobić, z pożytkiem dla miasta i sprawy. Trzeba tylko wszystko dobrze przemyśleć i przygotować, wyciągając odpowiednie wnioski z dotychczasowych złych doświadczeń.

I jeszcze jednak sprawa, panie prezydencie. Nowa ustawa wyprowadziła nam śmieci na ulice. Na mieście zrobiło się czarno od pojemników, z których czasami wysypuje się to i owo. Często śmieciowe kubły stoją w reprezentacyjnych miejscach, co wywołuje irytację mieszkańców oraz ironiczne uśmiechy wśród przejezdnych. Pora najwyższa pomyśleć, by coś z tym zrobić. Tak przecież być nie może, a przynajmniej nie powinno. Trzeba je po prostu w jakiś sposób schować, zakamuflować, by nie rzucały się w oczy i przyciągały latem zapachem. Można przecież zinwentaryzować miejsca i potrzeby, zaprojektować jakieś estetyczne altany… Zresztą, panie prezydencie, pan chyba u siebie pod domem też nie stawia kubłów ze śmieciami na środku trawnika czy chodniku, ale gdzieś je delikatnie skrywa…

Panie prezydencie, nie jest rzeczą dziennikarza wskazywanie konkretnych rozwiązań, lecz jedynie sygnalizowanie bolączek i problemów. Od rozwiązywania ma pan urzędników. I tego od nich oczekujemy.

Jan Delijewski