2013-11-09, Komentarze na gorąco
Nie będzie referendum w sprawie pójścia sześciolatków do szkoły.
No i dobrze, bo i tak byłoby nieudane ze względu na frekwencję, gdyż większość niezainteresowanych nie wzięłaby w nim udziału. A ogólnonarodowa dyskusja już właściwie się odbyła, przy okazji społecznej akcji zbierania podpisów pod hasłem „Ratujmy maluchy”. Rzecz teraz w tym, by rząd z tej dyskusji wyciągnął wnioski i w trybie pilnym je zrealizował, bo czasu jest mało.
Sam pomysł z sześciolatkami w szkole nie jest zły. Świadczą o tym opinie psychologów, pedagogów i innych ludzi uczonych w piśmie oraz oświacie. Problem w tym, że nasze szkoły, rodzice i same dzieci w dużej masie nie są przygotowane na taka rewolucję. I nie chodzi tylko o względy formalne czy materialne, ale organizacyjne i emocjonalne. Przejście maluchów od bezstresowego przedszkola do stresującego środowiska szkolnego, którym rządza starszoklasiści, a często gimnazjaliści, może być dla wielu z nich tak wielkim szokiem, że wyjście ze szkolnej traumy będzie długie i bolesne. Bowiem szkoła podstawowa dla znacznej części sześciolatków stanie się szkoła przetrwania. Wystarczy popatrzeć na gorzowskie szkoły - niedoinwestowane, przepełnione i borykające się z wieloma problemami, których część próbuje się z biedy i konieczności przerzucić na rodziców.
Szkoda i to wielka, że rząd przespał ostatnie kilka lat, jakie miał na przygotowanie tej rewolucyjnej zmiany w systemie edukacji. W tej chwili nie chodzi już jednak o dyskusje, ale o pilne porządki w polskich szkołach, by przejście z przedszkola do szkoły było w miarę bezbolesne. Ale na to potrzebne są pieniądze, dużo pieniędzy. Tu nie wystarczą małe ławki z krzesełkami, osobne sale i opiekunki prowadzące do toalety. Tu trzeba czegoś znacznie więcej. Nauczyciele i rodzice doskonale o tym wiedzą. Tymczasem rząd oszczędza na wszystkim, tnie wydatki i patrzy na wskaźniki.
Przepraszam, ale nasze dzieci i wnuki to nie są wskaźniki… To są młodzi, bardzo wrażliwi ludzie, którym można zrobić wielką krzywdę, działając dla ich dobra. Wszak o ich dobro tu zdaje się chodzi?
J.D.
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.