2013-05-21, Komentarze na gorąco
Gdyby żył obchodziłby dzisiaj swoje 64 urodziny. Zmarł jednak w 2009 roku. Kazimierz Furman, zdolny poeta i ostatni z gorzowskiej cyganerii… Przynajmniej dla mnie.
Nie jedno piwo razem wypiliśmy, na nie jedno mu zwyczajnie dałem, kiedy prosił, bo przecież Kaziu nigdy nie śmierdział groszem. Z poezji nawet w lepszych czasach trudno wyżyć było, innej roboty raczej nie uznawał, a przy czymś trzeba było przecież posiedzieć i pogadać. Jednakże nie z każdym i nie za wszelka cenę, choć czasem więcej było w tym Kaziowej pozy niż prawdziwego obrażania.
Kaziu był poeta, artystą, a takiemu było wolno więcej i ja to szanowałem. Czasami bywał smakoszem życia, któremu przyszło zadawalać się byle czym, co wprawiało go w stan gnuśnej kontestacji, a nawet upojenia. Do szczęścia niewiele było trzeba, choć przyjaciół nie miał zbyt wielu i nie dbał o nich. Na pozór, bo łaknął mimo wszystko dobrego słowa, jak złocistego napitku, którego bywał częstym admiratorem.
Z okazji urodzin odwiedziłem jego grób, zapaliłem symboliczny znicz i tak sobie pomyślałem, że żył wśród nas nietuzinkowy człowiek i szkoda, że go już nie ma, ale na szczęście żyje jeszcze jego poezja i dobrze byłoby o niej pamiętać. Może będziemy dzięki niej lepsi? Choć odrobinę….
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.