Na Kobylogórskiej zaoszczędziliśmy, ale czy zyskamy?

2013-06-21, Komentarze na gorąco

Ledwo rozpoczął się remont ul. Kobylogórskiej a już mieliśmy tam przestój – nic się tam nie działo, maszyny i robotnicy zniknęli. Trzeba było interweniować u wykonawcy z Piły, który tłumaczy się tym, że nie znalazł podwykonawców w Gorzowie. Firma jednak wróciła na Kobylogórską i zaklina się, że zdąży na czas i nie będzie żadnych opóźnień.

A zdążyć musi, bo to schetynówka, która zrobić i rozliczyć trzeba do końca roku, by otrzymać rządową dotację. Inaczej przepadnie kilka milionów. Co prawda na Kobylogórskiej już zaoszczędziliśmy kilka milionów, ale dopiero się okaże czy na tym zyskamy. Miasto bowiem wyliczyło zgodnie z wszelkimi normami i przeznaczyło na ten remont około 11 milionów. Firma z Piły, która wygrała przetarg, zobowiązała się przeprowadzić modernizację Kobylogórskiej za niewiele ponad 6 milionów. To 5 milionów oszczędności, które pójdą na remonty innych dróg.

I bardzo dobrze. Problem w tym, jak już pisaliśmy po ogłoszeniu wyników przetargu, że wykonawca by zmieścić się w zaproponowanej kwocie, może chcieć oszczędzać na pracownikach, materiałach i jakości wykonywanej pracy, czyli drogi. Żeby więc nie było tak, że co teraz zaoszczędzimy, to w przyszłości stracimy. Teraz trzeba przypilnować tej budowy na każdym etapie i w każdym zakresie. Brak chętnych do pracy w roli podwykonawców jest ważnym sygnałem, o czymś przecież świadczy. Bo nie jest rzeczą normalną, że w czasach, kiedy firmy budowlane rozpaczliwie próbują przetrwać i bija się o kontrakty nie ma chętnych do roboty.

A może ten przestój na Kobylogórskiej wziął się właśnie z tej rozpaczy?

del.