2013-07-23, Komentarze na gorąco
Lato w pełni, słońce niemiłosiernie przygrzewa i tęsknota za chłodem ogromna, a tu gorącą informacją dnia, która wręcz parzy, staje się wiadomość o narodzinach królewskiego potomka brytyjskiego i wyspiarskiego kraju, ongiś wielkim imperium, po którym ostała się głównie królowa. Świat zwariował, a my wraz z nim!!! Ale co mnie to obchodzi???
Codziennie ktoś się rodzi, ktoś umiera, ktoś zarabia krocie, ktoś straci fortunę. Taka jest kolej rzeczy i mnie nic do tego. Mnie cieszy, że wreszcie śmieci z pod mojego bloku częściowo zabrali i śmierdzi jakby mniej, że na pobliskiej ulicy znowu załatali kilka kolejnych dziur i przez jakiś czas nie będę musiał jeździć slalomem, że moje wnuki przestały chorować przynajmniej na czas letnich wakacji… Martwią mnie natomiast ogromnie wszelkie dziury, o których ciągle słyszę – od tej czarnej w kosmosie i ozonowej w atmosferze począwszy, poprzez budżetową ministra Rostowskiego aż po te pozostałe na gorzowskich drogach, bo prędzej lub później coś przez nie wpadnie, upadnie lub wypadnie, ale mam na nadzieję, że ta wyliczanka nie wskaże akurat na mnie. Chociaż biednemu to zawsze wiatr w oczy…
To jak ten królewicz czy książę ma mieć na imię?
J.D.
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.