2013-08-12, Komentarze na gorąco
Mamy żniwa i z pól płynie rzeka świeżego zboża. Rolnicy cieszą się z obfitych zbiorów, ale narzekają jednocześnie, że pszenica czy żyto są w tym roku wyjątkowo tanie, stanowczo za tanie i przestają cokolwiek zarabiać. I powiadają przy tym, że to przez spekulantów zboże jest tak tanie w skupie, choć chleb w sklepie jest drogi i ma być jeszcze droższy.
Nie znam się na spekulacji w handlu zbożem, ale na chlebie raczej się znam, bo i zęby na nim zjadłem i to w czasach, kiedy obok kartofli stanowił podstawę wyżywienia większości narodu a wędlina była jedynie pachnącym dodatkiem, żeby nie powiedzieć – ozdobnikiem solidnej pajdy chleba, zwanej dzisiaj wykwintnie kanapką, bo i skład jej jest zupełnie inny. Ale i chleb smakował zupełnie inaczej. I nie chodzi już wcale o ten bochen prawdziwego chleba z domowego pieca, bo nawet z piekarni miał smak, aromat i konsystencję, co razem sprawiało, że chciało się go jeść nie tylko z głodu.
Dzisiaj chleb, nawet smakowy czy razowy, nie jest prawdziwym chlebem. Za dużo w nim polepszaczy, wypełniaczy i utrwalaczy. Po prostu za mało jest chleba w tym chlebie. Podobnie jak mięsa w mieście. Niestety, smaczniej i zdrowiej już było, ale jeszcze kiedyś do tego wrócimy. Już wracamy, choć bardzo powoli…
Chleb upieczony przez mamę jadłem przez tydzień a nawet dłużej i ciągle smakował tak samo. Teraz następnego dnia… Szkoda smakować. Owszem jest jeszcze w Gorzowie kilka prywatnych piekarni z tradycjami, które wypiekają całkiem niezłe pieczywo, ale to jednak nie ten chleb i nie ten smak.
J.D.
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.