2013-08-19, Komentarze na gorąco
19 lipca 1998 roku, czyli dokładnie 15 lat temu odbyło się w Gorzowie historyczne spotkanie parlamentarzystów i wojewodów z Gorzowa i Zielonej Góry.
W obecności biskupa Adama Dyczkowskiego podpisano wspólną deklarację, w której opowiedziano się za równomiernym rozłożeniem kompetencji i odpowiedzialności pomiędzy obydwa miasta-stolice nowego regionu. M.in. dzięki temu porozumieniu możliwe było powołanie województwa lubuskiego.
Miało być partnerstwo południa i północy, Zielonej Góry i Gorzowa. Miało być… I przez czas jakiś było. W Zielonej Górze szybko jednak stwierdzili, że bliższa koszula ciału, że nie wszystkim trzeba się dzielić, że kto bierze szybciej ten bierze dwa razy i równowagę diabli wzięli. A pierwszym jasnym tego znakiem była sprawa uniwersytetu. Ledwo sejmik uchwalił strategię rozwoju województwa z wyraźnym zapisem o powołaniu „Uniwersytetu Lubuskiego” i z jasną intencją jego utworzenia na bazie zielonogórskich i gorzowskich uczelni, a w Zielonej Górze natychmiast ogłoszono pospolite ruszenie i pod silną presją miejscowych polityków doprowadzono do powołania Uniwersytetu Zielonogórskiego.
Jeszcze było jako tako, kiedy na czele regionalnych struktur parlamentarnych ugrupowań stali ludzie z Gorzowa: PO – Jacek Bachalski, PiS – Kazimierz Marcinkiewicz, PSL – Jan Świrepo, SLD – Jan Kochanowski. Co by złego o nich nie mówić, to jednak mniej lub bardziej dbali o interesy północy z Gorzowem na czele, a marszałkowska władza nie śmiała wówczas tak bezczelnie forować Zielonej Góry i Lubuskiego Trójmiasta. Aczkolwiek, tak po prawdzie już wtedy mocno nam szkodziła, czego gorzowski szpital jest tylko jaskrawym i bolesnym przykładem.
I takie były lubuskie miłe tego złego początki.
L.Z.
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.