2013-08-26, Komentarze na gorąco
Ma rację prezydent Tadeusz Jędrzejczak, który od samego początku procesu przekształcenia gorzowskiego szpitala publicznego w spółkę prawa handlowego twierdzi, że nie o lecznicę i nasze zdrowie tu chodzi, ale przede wszystkim o ratowanie finansów województwa tu idzie.
Awantura o remont podjazdu do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego oraz lądowiska dla helikopterów jest tego najlepszym dowodem i bolesnym potwierdzeniem.
Remont za grubo ponad 5 milionów – za wiedzą i zgodą urzędu marszałkowskiego – był dużo wcześniej zaplanowany, gdyż bez niego szpital nie mógłby korzystać z lądowiska dla śmigłowców, zagrożony byłby przyszłoroczny kontrakt z NFZ na funkcjonowanie SOR i przepadłyby prawie 3 miliony rządowego dofinansowania. Problem w tym, że były już dyrektor nie uzgodnił z marszałkowskimi urzędnikami terminu tego remontu. A nie uzgodnił, jak łatwo się domyślać, bo dobrze wiedział jako dyrektor i przyszły prezes spółki, że zarząd województwa w tym momencie na taki remont i wydatek się zgodzi, a spółki może już nie niego zwyczajnie stać. Jakie byłyby zaś konsekwencje braku tego remontu, czytaj wyżej. I na taki scenariusz Marek Twardowski nie chciał się zgodzić, co znacznie pogorszyło jego relacje z marszałkowską władzą.
Ale marszałkowskich to już nie interesuje. Jakby pogodzili się, że tak być musi, żeby nie stwierdzić, iż zaplanowali degradację gorzowskiego szpitala w imię wyższych racji. W imię trwania woj. lubuskiego, z Zieloną Górą i jej szpitalem – klinicznym w przyszłości - na czele.
L.Z.
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.