2013-09-18, Komentarze na gorąco
No i mamy w Gorzowie kolejny festiwal. Tym razem jest to Festiwal Sztuki Wideo Green Age. Będzie przegląd konkursowy, będą dyskusje z udziałem uczonych gości i będzie publiczność. Znaczy, będzie się działo i to na dużą, acz nową skalę, bo ma to być pierwsza edycja festiwalu zapowiadanego przez Miejski Ośrodek Sztuki na dłużej.
Być może akurat to wydarzenie zasługuje na miano festiwalu, ale mam już taki mętlik w głowie, że bierze mnie na wymioty od tego ciągłego festiwalowania. Festiwal zwierząt, festiwal picia i jedzenia, festiwal śpiewania i tańczenia, festiwal muzyki tej i tamtej, festiwale czegoś tam jeszcze mnożone ileś tam razy. Wszystko w tym roku staje się u nas festiwalem. Brakuje tylko festiwalu sportu, choć i tu znaleźć przecież można imprezę godną miana festiwalu po gorzowsku. Na przykład gorzowska rundę Grand Prix na żużlu przerobić można spokojnie na Festiwal Speedwaya. Da się przecież. Że też nikt jeszcze na to nie wpadł?!
Dlatego podzielam pogląd Renaty Ochwat, że ktoś w tym mieście nie tyle zwariował, co zwyczajnie sfestiwalował. Śmieje się już z tego lubuskie, a jak tak dalej pójdzie, to śmiać się będzie cała Polska. Ale tak się dzieje, gdy do głosu dochodzi małomiasteczkowa mentalność, która każe nazywać rzeczy małe wielkimi, co widać gołym okiem i słychać jednym uchem. A nawet czuć na odległość.
A przecież Gorzów to ciągle miasto średniej wielkości, tylko nieco z rozbujałym ego, choć z ambicjami. Średnio rzecz biorąc.
Dlatego błagam i proszę: GORZÓW PRZESTAŃ!
L.Z.
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.