2013-10-04, Komentarze na gorąco
Nie podzielam poglądu miejskich urzędników, że w sprawie śmieci nic się w Gorzowie nie stało, bo tak było wszędzie i tak być musiało.
Otóż się stało i wcale aż tak być nie musiało. Wystarczyło to wszystko trochę inaczej zorganizować. Nie podzielam jednak zapału wojewody Jerzego Ostroucha, który tak się zapędził w sprzątaniu gorzowskich śmieci, że służby sanitarne na jego wyraźne polecenie wręczają mandaty tym, którzy najmniej tu zawinili i najmniej tutaj zrobić mogą.
Kowal zawinił, Cygana wieszają.
Tak to właśnie wygląda. Najpierw zawinił rząd, reprezentowany przez wojewodę Jerzego Ostroucha, który zaprojektował ustawę z licznymi wadami i wewnętrznie sprzeczną, jak oceniają samorządowcy i administratorzy wspólnot mieszkaniowych. Następnie swoje dołożył parlament, nie bacząc przy jej uchwalaniu na skutki i możliwości realizacji. W końcu zaś lokalne władze, które nie do końca dołożyły staranności przy jej wdrażaniu. To oni wszyscy naśmiecili i to mocno na naszym podwórku, a nie administratorzy czy właściciele posesji.
Wojewodę to jednak wcale nie obchodzi.
Dobrze, że wojewoda wyraził troskę, zaniepokojenie i zmobilizował władze miasta do szybszego działania. Ale stąd jeszcze droga daleka do karania tych, którym nie dano szans i możliwości jakiegokolwiek decydowania. Kto teraz ma ukarać tych, którzy tak naprawdę zawinili, ale widząc co się święci, schowali się we właściwym momencie za naszymi śmieciami?
Takie śmieci, to tylko u nas.
A swoją drogą, trochę dziwna i zaskakująca wydaje się ta wyraźna nadaktywność wojewody lubuskiego w sprawie gorzowskich śmieci. Pod hasłem troski o nasze zdrowie i bezpieczeństwo. Tym dziwniejsza i zaskakująca aktywność, że w sprawie gorzowskiego szpitala, gdzie prawdziwie było zagrożone nasze bezpieczeństwo i zdrowie, tej determinacji i stanowczości jakoś widać nie było.
Taka śmieciowa polityka, to tylko w naszym kraju.
J.D.
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.