2013-10-21, Komentarze na gorąco
Mocno irytują mnie te wszystkie oficjalne zachwyty i peany, wygłaszane na cześć i okoliczność 15-lecia woj. lubuskiego.
Gdyby nie woj. lubuskie, to nie było tego czy tamtego, nie powstałoby to czy tamto itp. itd. A przecież nie o tu chodzi. Przynajmniej nie dla mnie i nie w odniesieniu do woj. lubuskiego.
Nie kwestionując sensu i wartości powstania tego województwa, kwestionuję model jego funkcjonowania. Model z lepszą i gorszą stolicą, lepszym i gorszym podregionem. Nie takiego województwa chcieliśmy, oczekiwaliśmy i pragniemy. I nie chodzi tylko o pierwotne ustalenia, deklaracje i zobowiązania zawarte w tzw. Umowie Paradyskiej, ale także o postanowienia z pierwszej strategii woj. lubuskiego uchwalonej na sesji sejmiku w Gorzowie. Chodzi o codzienną praktykę, która daleko odbiega od harmonijnego i zrównoważonego modelu rozwoju.
Świętowanie 15-lecia powinno więc być nie tyle okazją do posumowań, ale przede wszystkim do wyciągania wniosków, by to co jednym daje siłę nie osłabiało drugich. Żeby nie utrwalało się przekonanie, że Zielona Góra potrzebuje Gorzowa jedynie do wojewódzkiego samostanowienia, a samorządowa władza, kierowana przez zielonogórskich polityków, daje naszemu miastu tyle, żeby miało się lepiej niż powiat, ale znacznie mniej niż harmonijnie i proporcjonalnie się należy miastu – bądź co bądź - wojewódzkiemu.
I proszę nie mylić naturalnego postępu, cywilizacyjnego rozwoju z nadzwyczajnymi lubuskimi dokonania, bo jeśli nawet takowe są, to większa w tym zasługa unijnych pieniędzy niż lubuskiego samostanowienia.
J.D.
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.