2014-04-16, Komentarze na gorąco
Żart jaki, czy co?! Ale nie, 1 kwietnia, czyli prima aprilis dawno już minął.
Musi więc być to prawda, co czytam i słyszę, że zielonogórski urząd marszałkowski otrzymał tytuł „Ambasadora Równości”, który w pilotażowym programie „Równość Standardem Dobrego Samorządu” przyznawany jest urzędom wyróżniającym się pod względem realizacji polityki równości. Nagrodę zaś na uroczystej gali w kancelarii premiera odebrała sama marszałek Elżbieta Polak.
Ki czort, pytam? O jaką równość tu może chodzić? Przecież nie o równe traktowanie Zielonej Góry i reszty regionu… Nie o partnerskie gesty, zachowania i równoprawne działania samorządowego urzędu marszałka wobec miasta będącego siedzibą wojewody… Nie o zrównoważony rozwój też tu idzie, no chyba, że samej Zielonej Góry, gdzie do pełni szczęścia tylko rzeki i tramwajów brakuje. Prawie wszystko inne już mają, albo wkrótce mieć będą, jak tego unijnego euro nie zabraknie. W żaden więc sposób zielonogórski urząd marszałkowski nie pasuje mi tu jako „wzorzec dla innych jednostek samorządu terytorialnego w Polsce w zakresie wdrażania standardów i indeksu równości”.
Zrównoważony rozwój i równowaga społeczna, to jeden z priorytetów w polityce regionalnej – miała powiedzieć marszałek E. Polak po odebraniu tej niebanalnej nagrody. Ślepy i głuchy jestem, czy co? Bo ja tego priorytetu w polityce regionalnej jakoś nie dostrzegam. Przeciwnie, prymat marszałkowskiej Zielonej Góry widzę. O nierówności i nierównowagę w tym województwie się potykam. I żaden wzorzec w żadnym priorytecie mi tu nie pasuje.
Może ktoś tu zakpił sobie z nas albo ślepego o drogę zapytał? A może innych chętnych po prostu nie było… Różnie przecież z tymi rankingami i nagrodami bywa.
Leszek Zadrojć
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.