2016-05-26, Komentarze na gorąco
Nie jestem rodowitym gorzowianinem, ale mieszkańcem tego miasta z wyboru. Żyję, pracuję i mieszkam tutaj już 35 lat z okładem. Szmat czasu…
Zdawało mi się nawet bardzo, że poza nowymi osiedlami, gdzie z ciekawości nie bywam, znam Gorzów raczej dobrze. Zwłaszcza obiekty i miejsca, które po prostu warto i trzeba znać, a przynajmniej o nich wiedzieć. Tymczasem całkiem niedawno przeżyłem niemałe zaskoczenie, kiedy odkryłem w samym centrum miasta kamień filozoficzny, o którym albo już zapomniałem, albo zwyczajnie nie wiedziałem.
Samemu wobec siebie zrobiło mi się wstyd i głupio. Później już na spokojnie pomyślałem, że takich ja starych mieszkańców miasta, z urodzenia lub wyboru i zasiedzenia, którzy także nie wiedzą o tym niemałym przecież kamieniu filozoficznym jest chyba sporo, choć może nie raz go widzieli przechodząc obok spiesznym lub mniej spiesznym krokiem. A co dopiero młodzi… To zaś był asumpt do myślenia o szeroko rozumianej promocji Gorzowa wśród jego mieszkańców, która jest zwyczajnie słaba, żeby nie powiedzieć, że żadna. Jeśli już jakaś ma miejsce, to chaotyczna i przypadkowa, prowadzona wokół utartych i modnych miejsc, zdarzeń oraz zjawisk. Bez pokazywanie rzeczy fajnych, ciekawych i często niezwykłych, obok których często bez wiedzy i refleksji obojętnie przechodzimy, nie dostrzegając nic pięknego, czy wartościowego. Może pora o tym pomyśleć i zrewidować przynajmniej oficjalną politykę miasta w tym zakresie. Mentalnej rewitalizacji także chyba nam trzeba.
A ów kamień filozoficzny, czyli olbrzymi głaz z napisem, którego przeznaczenia nawet nie znam, leży sobie tuż obok Łaźni Miejskiej, przy ścieżce w kierunku ul. Drzymały. Gdyby ktoś o tym nie wiedział…
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.