2016-09-21, Komentarze na gorąco
Nie daję się łatwo wystraszyć, ale tym razem się boję. Za sprawą jednej z gazet, która poinformowała, że minister środowiska szykuje zmiany w prawie łowieckim, które pozwolą myśliwym zawładnąć lasami do reszty.
A także panoszyć się na polach i łąkach, o lasach prywatnych już nie wspominając, po których chodzi i biega leśna zwierzyna. Magicznym zaklęciem mają być tutaj słowa o utrudnianiu polowania, a kto będzie utrudniał może zostać ukarany mandatem, grzywną lub nawet pójść do więzienia.
Nie jestem myśliwym i nie pociąga mnie strzelenie do bezbronnych istot żywych, ale też daleki jestem od potępiania w czambuł za wszystko i wszystkich myśliwych. Pod warunkiem zachowania umiaru i dochowania wierności zasadom oraz myśliwskiej etyce, która nakazuje m.in. ochronę ginących gatunków i strzelania do zwierząt dla sportu czy zabawy. Jednakże nie mogę pogodzić się z tym, że myśliwi mają być władcami lasów oraz pól i łąk wokół nich, gdzie bez żadnych przeszkód i utrudnień będą mogli w pogoni za zwierzyną gonić każdego miłośnika przyrody, grzybiarza, zbieracza jagód, a nawet zwyczajnego spacerowicza. Wtedy łatwo może nawet dojść prawdziwej tragedii. Oczywiście nieumyślnie, niechcący i przez przypadek. Do tego nie wolno dopuścić i na to nie może być zgody.
Las to nasze wspólne dobro, a nie rzeczpospolita myśliwych!
A piszę to dlatego, że lasów ci u nas dostatek, zwierzyny także, choć zająca czy kuropatwy dawno już nie widziałem. Ale i myśliwych u na nie brakuje, i dlatego zaczynam się bać.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.